Pages - Menu

piątek, 17 lutego 2012

Stos i...

Stos... mój pierwszy w tym roku. 


Żony i córki Elizabth Gaskell to prezent od p. Katarzyny Kwiatkowskiej, autorki Zbrodni w błękicie - polecam, bardzo dobra książka!

Szczodre gody duetu: Volker Klüpfel i Michael Kobr to wygrana na facebook'owym profilu "Czytam w wannie"

Pozostałe książki pochodzą od wydawnictw...

UWAGA! 

Pozostała część postu może wydać się niektórym zbyt przerażająca, toteż od razu zaznaczam, że jest ona przeznaczona dla osób o mocnych nerwach...





No cóż... mam oczytanego psa, ot co.

p.s. Koszyk, w którym Lucek śpi, wygląda jeszcze gorzej...

wtorek, 14 lutego 2012

Tuwim dzieciom

Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania:
2011
Liczba stron:
32


Na wierszach Juliana Tuwima wychowały się całe pokolenia, a zapewne... niejedno jeszcze się wychowa. I w sumie, nie ma w tym nic dziwnego, bo te wiersze są naprawdę fenomenalne... ponadczasowe. Raz przeczytane, pozostają z nami - w naszych głowach i sercach - na całe życie.

Ale... w czym tak naprawdę tkwi ów fenomen Tuwima i jego wierszy? Co sprawia, że tak chętnie sięgamy po Lokomotywę, Okulary czy Zosię Samosię? To proste... wiersze Tuwima ukazują świat pełen różnorodności. Uczą sympatii, jednocześnie niczego nie narzucając. Siłą jego wierszy są także rymy, które w zabawny sposób ukazują jakiś fragment rzeczywistości:

A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar. 
(Lokomotywa s. 5)

Rymy wpadają w ucho. Sprawiają, że wiersze czyta się przyjemnie i niezwykle lekko. Idealnie maskują też, przekazywane dyskretnie, praktyczne rady i wskazówki, dzięki czemu, dziecko nie czuje się pouczane czy zmuszane do wyciągnięcia konkretnych wniosków. 

W swoich wierszach, Tuwim nikogo nie krytykuje, co prawda wyśmiewa pewne ludzkie cechy i zachowania, ale robi to w sposób delikatny. Nie wywołuje u dziecka niechęci do konkretnego bohatera, wręcz przeciwnie - uczy zrozumienia i szacunku do ludzi, nawet jeśli ci różnią się od nas lub popełniają błędy, których 
 nie rozumiemy, bądź które nas śmieszą:

Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama!
- Toś ty taka mądra dama?
A kto głupi jest!
- Ja sama!
(Zosia Samosia s. 8)

Wiersze dla dzieci Juliana Tuwima to książka, która wznawiana była wielokrotnie, niestety nie każde wydanie cieszyło się uznaniem. Chodzi tu oczywiście o ilustracje/rysunki, które nie zawsze były udane. Na szczęście w przypadku tej pozycji - wydanej przez wydawnictwo Wilga - mówić możemy o przecudnej urody grafice, autorstwa 
Macieja Szymanowicza. Ilustracje, które stworzył on na potrzeby tej książki są niezwykle zachwycające! A co ważne... idealnie odzwierciedlają istotę każdego wiersza.


***
Wiersze dla dzieci to zbiór 11 (najbardziej znanych) wierszy Tuwima: Lokomotywa, Zosia Samosia, Bambo, Dyzio marzyciel, Ptasie radio, Idzie Grześ, Kotek, Okulary, Rzepka, Spóźniony słowik oraz Słoń Trąbalski.

środa, 8 lutego 2012

Piękna i... okularnik

Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 188

Ona i On... Marilyn Monroe i Arthur Miller... Ona to piękna, ale zagubiona gwiazda filmowa. On - okularnik i outsider, przede wszystkim zaś - utalentowany dramaturg. Kiedy spotykają się po raz pierwszy, Miller jest nią oczarowany. Zachwyca się nie tylko jej urodą, ale i sposobem w jaki się porusza. On też nie pozostaje jej obojętny. Marilyn czuje, że odnalazła w nim opiekuna, przy którym może być naprawdę sobą.

Miller dość długo zastanawiał się, co powinien zrobić ze swoim uczuciem do Marilyn. Miał w końcu zobowiązania - żonę i dzieci, których początkowo nie chciał opuszczać, pomimo iż czuł, że z żoną łączy go już tylko przywiązanie, rutyna. Kiedy jednak zrozumiał, że nie może sobie wybić z głowy tej słodkiej "blond piękności", oświadczył - podczas transmitowanego na cały świat przesłuchania przed Senacką Komisją do Spraw Działalności Antyamerykańskiej - że zamierza poślubić Marilyn Monroe przed 13 lipca. Oczywiście, jego słowa zadziwiły wszystkich, także samą Marilyn, która odparła wówczas:
To szalenie miło z jego strony, że powiadamia mnie o swoich planach!
Ich związek, który zresztą uważano za swego rodzaju mezalians, obserwował cały świat. Zastanawiano się, co właściwie ich połączyło. Co przyciągnęło... w końcu - bardzo się różnili. I to nie tylko w sposobie bycia czy pojmowaniu tego, co ich otacza. Ich przede wszystkim różnił świat, z którego pochodzili. Świat, który ich ukształtował. I w końcu... świat, który miał wobec nich inne oczekiwania.

Mimo wszystko, Marilyn i Arthur wierzyli, że mogą być szczęśliwi. Że mogą kochać i być kochanym, jak jeszcze nikt nigdy. Bardzo tego zresztą pragnęli, w końcu... oboje mieli za sobą nieudane małżeństwa (Arthur był trzecim mężem Marilyn). Tym razem miało być inaczej - lepiej. Niestety... nie było. Ich drogi rozeszły się po 5 latach małżeństwa. Psuć jednak zaczęło się znaczenie wcześniej.

***
Christa Maerker w swojej książce próbuje odsłonić prawdę o Marilyn i Arthurze. Zestawia ich biografie, by ukazać istotę ich związku. Niestety... nie do końca to wszystko się jej udało.

Książka podzielona jest na 4 części. W pierwszej, autorka opisuje ich spotkanie i wzajemną fascynację. W drugiej i trzeciej, przybliża ich życie: dzieciństwo i młodość. I dopiero część czwarta, odsłania kulisy ich związku, jak i jego smutne zakończenie... Niestety, taki podział książki wpływa na jej niekorzystny odbiór. Wszystko wydaje się być niezwykle chaotyczne, nieprzemyślane. Poza tym, można odnieść wrażenie, że autorka więcej uwagi poświęca Millerowi, przez co książka wydaje się być bardziej... o nim i dla niego. No i najważniejsze... nie można wyzbyć się odczucia, że Christa Maerker uległa stereotypom, zwłaszcza w kwestii Marilyn, którą ukazuje jako głupiutką i naiwną blondyneczkę, nadużywającą leków i alkoholu. I chcąc nie chcąc, czytelnik w podobny sposób zaczyna ją postrzegać.