Jestem... wróciłam. Staram się nadrobić zaległości, których zebrało się niemało. Przeglądam Wasze blogi. Patrzę, co u Was nowego... co czytacie i polecacie. Dobrze znów być z Wami.
Wydawnictwo: Muza SA
Wydawnictwo: Muza SA
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 512
Nie ma już dużego i małego księżyca. Nie ma też roku 1Q84. Wszystko się skończyło. A przynajmniej... takie można odnieść wrażenie, choć tak naprawdę żaden wątek nie został wyczerpany.
W III tomie Aomame nadal ukrywa się przed członkami sekty. Odrzuca propozycję starszej pani, aby przenieść się w odległe i bezpieczne miejsce. Wie, że tylko z balkonu mieszkania, w którym obecnie przebywa, może odnaleźć Tengo, tym bardziej, że już raz go tutaj widziała... siedzącego na zjeżdżalni.
Tengo z kolei wyjeżdża do miasta kotów, by czuwać przy łóżku umierającego ojcu. Niedługo potem znika tajemnicza Fukaeri, a na scenę wkracza Ushikawa - brzydki i nie wzbudzający zaufania, ale za to sprytny i dociekliwy detektyw, którego zadaniem jest odnalezienie Aomame.
Tak, jak w poprzednich tomach, tak i tutaj, historie opowiadane są naprzemiennie. Różnica jest tylko taka, że pomiędzy narrację Tengo i Aomame "wciska się" narracja Ushikawy. Początkowo takie rozwiązanie wydawać się może niepotrzebnym spowalniaczem akcji. Wciskaniem czegoś na siłę, by przedłużyć moment zakończenia. Później jednak okazuje się, że narracja Ushikawy jest nie tyle ciekawa, co potrzebna. Daje chwilę oderwania od myśli i rozważań głównych bohaterów. Pozwala spojrzeć na nich z całkiem innej perspektywy. Przede wszystkim zaś, to dzięki tej trzeciej narracji, Murakami zdołał przemycić wiele ciekawych informacji o naszych bohaterach, bez konieczności odkrywania tego przed nimi.
***
Przyznać muszę, że tom III rozczarował mnie najbardziej. Co prawda, od początku pisałam, że Murakami to nie moja bajka, a jego świat nie do końca mnie ciekawi, ale... po lekturze obiecującego II tomu, naprawdę liczyłam na dłuższą "znajomość" z autorem. Szkoda, ale póki co, mówię nie. A co mi się tutaj nie podobało? Przede wszystkim bierność bohaterów. Ich nudne i monotonne życie. Długie rozmyślanie. No i oczywiście... fabuła - wolna, a czasem wręcz sprawiająca wrażenie stojącej w miejscu. Zakończenie też bez rewelacji. Niby jest, ale jakby go nie było.
Nie ma już dużego i małego księżyca. Nie ma też roku 1Q84. Wszystko się skończyło. A przynajmniej... takie można odnieść wrażenie, choć tak naprawdę żaden wątek nie został wyczerpany.
W III tomie Aomame nadal ukrywa się przed członkami sekty. Odrzuca propozycję starszej pani, aby przenieść się w odległe i bezpieczne miejsce. Wie, że tylko z balkonu mieszkania, w którym obecnie przebywa, może odnaleźć Tengo, tym bardziej, że już raz go tutaj widziała... siedzącego na zjeżdżalni.
Tengo z kolei wyjeżdża do miasta kotów, by czuwać przy łóżku umierającego ojcu. Niedługo potem znika tajemnicza Fukaeri, a na scenę wkracza Ushikawa - brzydki i nie wzbudzający zaufania, ale za to sprytny i dociekliwy detektyw, którego zadaniem jest odnalezienie Aomame.
Tak, jak w poprzednich tomach, tak i tutaj, historie opowiadane są naprzemiennie. Różnica jest tylko taka, że pomiędzy narrację Tengo i Aomame "wciska się" narracja Ushikawy. Początkowo takie rozwiązanie wydawać się może niepotrzebnym spowalniaczem akcji. Wciskaniem czegoś na siłę, by przedłużyć moment zakończenia. Później jednak okazuje się, że narracja Ushikawy jest nie tyle ciekawa, co potrzebna. Daje chwilę oderwania od myśli i rozważań głównych bohaterów. Pozwala spojrzeć na nich z całkiem innej perspektywy. Przede wszystkim zaś, to dzięki tej trzeciej narracji, Murakami zdołał przemycić wiele ciekawych informacji o naszych bohaterach, bez konieczności odkrywania tego przed nimi.
***
Przyznać muszę, że tom III rozczarował mnie najbardziej. Co prawda, od początku pisałam, że Murakami to nie moja bajka, a jego świat nie do końca mnie ciekawi, ale... po lekturze obiecującego II tomu, naprawdę liczyłam na dłuższą "znajomość" z autorem. Szkoda, ale póki co, mówię nie. A co mi się tutaj nie podobało? Przede wszystkim bierność bohaterów. Ich nudne i monotonne życie. Długie rozmyślanie. No i oczywiście... fabuła - wolna, a czasem wręcz sprawiająca wrażenie stojącej w miejscu. Zakończenie też bez rewelacji. Niby jest, ale jakby go nie było.
Witam po powrocie! Mam nadzieję, że teraz będziesz częściej tu zaglądać i uraczysz nas kolejnymi recenzjami:)
OdpowiedzUsuńMurakami okrutnie mnie przygnębia, więc raczej i tę jego powieść sobie odpuszczę:/
Pozdrawiam serdecznie!
Czuję niedosyt po trzeciej części. Jeżeli Ty też, to może sięgnij po Kronikę ptaka nakręcacza, czy Kafkę nad morzem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, choć jakąś wielką fanką tej trylogii nie jestem ;). Obawiam się jednak, że i ja się rozczaruję albo odczuję niedosyt po tej części. No ale cóż, pożyjemy, przeczytamy, zobaczymy ;).
OdpowiedzUsuńCzytam recenzję jednym okiem, bo sama jeszcze jestem w trakcie trzeciego tomu. Haruki mnie zachwycił. Styl i język bohaterów też, no i pomysłowa fabuła.
OdpowiedzUsuńTwórczość Hurakamiego jeszcze przede mną, ale mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuń