Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 416
Skandynawskie thrillery to prawdziwy fenomen literacki. Niby jest ich tak wiele, że wydawałoby się, iż nie da się już napisać niczego oryginalnego, wciągającego czy zaskakującego. A jednak one wciąż powstają, a my wciąż po nie sięgamy i pomimo powtarzalnego schematu, zachwycamy się nimi, jakbyśmy nigdy wcześniej niczego podobnego nie czytali. Znacie to, prawda? Ja mam tak zawsze, kiedy sięgam po thriller skandynawski. Nie inaczej więc było i tym razem. Niby wszystko takie znajome. Niby gdzieś już to czytałam. A jednak... nie mogłam się oderwać.
Fabuła raczej nie jest skomplikowana i w dużej mierze kręci się wokół Raili - czterdziestoletniej, nieco zakompleksionej i samotnej bibliotekarki, która spędza urlop w domku nad jeziorem w Lövaren. Poza swoimi najbliższymi sąsiadami - parą starszego małżeństwa - Raili nie zna tutaj nikogo. A przynajmniej do czasu... Bo wszystko się zmienia, kiedy zaprzyjaźnia się z Olofssonem - ekscentrycznym starszym panem, który jest przekonany, że w okolicy dzieją się dziwne i tajemnicze rzeczy. I choć Raili początkowo nie przejmuje się jego słowami, jednak bardzo szybko zaczyna podejrzewać, że rzeczywiście coś się tutaj nie zgadza. Nie może też wyzbyć się wrażenia, że w pobliskim lesie czai się zło. Zło, które swój początek ma prawdopodobnie w roku 1671. I tak oto dochodzimy do pojawiających się w książce retrospekcji, którymi z rzadka poprzeplatane są główne wydarzenia. Poznajemy Kirsti, młodą kobietę oskarżoną o bycie czarownicą. Widzimy, jak niewiele trzeba, aby zniszczyć człowieka i odebrać mu wszystko to, co było kiedyś ważne, czyste i piękne. Wszystkie złe i mroczne wydarzenia, do których później dochodzi w okolicy, naznaczone są silnym piętnem, odciśniętym przez jej okrutne losy.
Książkę czyta się - nie wróć, książkę pochłania się z ogromnym zainteresowaniem. Z mnóstwem pytań i wątpliwości w głowie. Z napięciem, trzymającym do ostatniego zdania. Nie sposób nie wczuć się w ten charakterystyczny, skandynawski klimat - mroczny, tajemniczy, czasem surowy, ale zdecydowanie nie przytłaczający. I choć zakończenie nie do końca było zaskakujące, właściwie to wypadło dość blado w porównaniu z tymi dramatycznymi wydarzeniami i wątkami paranormalnymi w tle, to i tak uważam, że nie ujmuje to niczego książce.
Fabuła raczej nie jest skomplikowana i w dużej mierze kręci się wokół Raili - czterdziestoletniej, nieco zakompleksionej i samotnej bibliotekarki, która spędza urlop w domku nad jeziorem w Lövaren. Poza swoimi najbliższymi sąsiadami - parą starszego małżeństwa - Raili nie zna tutaj nikogo. A przynajmniej do czasu... Bo wszystko się zmienia, kiedy zaprzyjaźnia się z Olofssonem - ekscentrycznym starszym panem, który jest przekonany, że w okolicy dzieją się dziwne i tajemnicze rzeczy. I choć Raili początkowo nie przejmuje się jego słowami, jednak bardzo szybko zaczyna podejrzewać, że rzeczywiście coś się tutaj nie zgadza. Nie może też wyzbyć się wrażenia, że w pobliskim lesie czai się zło. Zło, które swój początek ma prawdopodobnie w roku 1671. I tak oto dochodzimy do pojawiających się w książce retrospekcji, którymi z rzadka poprzeplatane są główne wydarzenia. Poznajemy Kirsti, młodą kobietę oskarżoną o bycie czarownicą. Widzimy, jak niewiele trzeba, aby zniszczyć człowieka i odebrać mu wszystko to, co było kiedyś ważne, czyste i piękne. Wszystkie złe i mroczne wydarzenia, do których później dochodzi w okolicy, naznaczone są silnym piętnem, odciśniętym przez jej okrutne losy.
Książkę czyta się - nie wróć, książkę pochłania się z ogromnym zainteresowaniem. Z mnóstwem pytań i wątpliwości w głowie. Z napięciem, trzymającym do ostatniego zdania. Nie sposób nie wczuć się w ten charakterystyczny, skandynawski klimat - mroczny, tajemniczy, czasem surowy, ale zdecydowanie nie przytłaczający. I choć zakończenie nie do końca było zaskakujące, właściwie to wypadło dość blado w porównaniu z tymi dramatycznymi wydarzeniami i wątkami paranormalnymi w tle, to i tak uważam, że nie ujmuje to niczego książce.
Moja lektura na weekend :)
OdpowiedzUsuń