Pages - Menu

niedziela, 23 września 2012

Psia historia

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 480

Fanką Gareta raczej nie zostanę, choć... psy lubię, nawet bardzo. Ten jednak zupełnie nie przypadł mi do gustu, podobnie zresztą, jak jego właścicielka, a zarazem autorka książki - Joanna Szarras.

Garet ma ADHD i nieodpartą potrzebę niszczenia wszystkiego, co znajduje się w zasięgu jego wzroku. Nie odpuszcza niczemu, nawet kołnierz ortopedyczny, zawieszony na wysokim wieszaku, padł ofiarą jego paszczy. Garet uwielbia podkradać babcine podkolanówki, skarpetki Kai (córki Joanny) oraz wszelaką garderobę swojej właścicielki i... w opłakanym stanie porzucać na podwórku. Jak każdy pies, szczeka od czasu do czasu, z tą tylko różnicą, że Garet najczęściej szczeka w środku nocy, domagając się przy tym wypuszczenia na zewnątrz. 

W domu Joanny panuje chaos, wieczna bieganina za psem, wykrzykiwanie "Garet, fe!" oraz sprzątanie tego, co pies dorwał i "zmielił". To wszystko sprawia, że książka w pewnym momencie robi się monotonna i nudna, a Garet i reakcje Joanny... przewidywalne. Jest to zazwyczaj machnięcie ręką. Niekiedy ciężkie westchnienie i unikanie wzroku psa. Ale nic więcej. I nawet jeśli czasem można wyczuć jej bezsilność i zmęczenie nadpobudliwością pieszczona, to tak naprawdę... niczym to nie skutkuje. Ona zdaje się być pogodzona z całą sytuacją, tym bardziej, że w nikim nie znajduje oparcia. Jej matka - Irena, wiecznie narzeka i krytykuje wszystkie jej decyzje. Jest też bardzo negatywnie nastawiona do psa. Córka - Kaja jest studentką i w domu spędza tylko weekendy oraz święta. I choć ma bardzo dobry kontakt z Joanną, siłą rzeczy niewiele może jej pomóc.

Mimo to, ciężko mi zrozumieć bierność autorki/właścicielki psa. Rozumiem, że z ADHD ciężko walczyć, ale totalnie się jemu poddawać? Sama mam psa i uważam, że ten powinien wiedzieć, kto w domu rządzi. Powinien też znać pewne zasady - co wolno, a czego nie, bo inaczej wejdzie nam na głowę, zrujnuje dom i nasz budżet. 

Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, iż... Garet nie jest jedynym zwierzakiem w tym domu. Oprócz niego mieszkają tutaj koty: Gacia, Koleś, Perła, Marchew oraz Adolf. Są one co prawda grzeczniejsze i nie przysparzają tylu kłopotów, ale... rzadko kiedy sikają do kuwety. W związku z tym, w domu czuć - mało przyjemny zapach - kociego moczu.

Książka, utrzymana w formie dziennika, nie rozbawiła mnie - choć ponoć miała wywołać "salwy śmiechu". Kilka razy, w trakcie czytania, uśmiechnęłam się do siebie, to fakt. Ale... uśmiech, to nie śmiech. Generalnie było nudno. Momentami wręcz męcząco. Ale żeby nie było tak bardzo na "nie", warto wspomnieć o postawie Joanny, jako kobiety. Nie jest ona feministką, ale jednocześnie... nie jest kurą domową. Jest raczej silną kobietą, która potrafi poradzić sobie z różnymi dziwnymi wyzwaniami, z którymi niejeden facet ma problem. Chodzi tu oczywiście o remont domu, którego Joanna się podjęła, a który... co tu dużo ukrywać, do łatwych nie należał. 

5 komentarzy:

  1. Tematyka poza moimi zainteresowaniami, więc tak czy inaczej pewnie bym nie przeczytał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, porażka na całej linii... Dzięki za ostrzeżenie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się zatem, po co ta książka została stworzona i o czym ma być. Bo psy ma wielu z nas i wielu z nas ma w związku z nimi do opowiedzenia miliony anegdot, ale jakoś książki z tego nie powstają...

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie chyba podziękuję. Nie lubię, gdy obiecuje się salwy śmiechu, a tak naprawdę śmiech nie ma nic wspólnego z książką...

    OdpowiedzUsuń