Pages - Menu

wtorek, 27 grudnia 2011

W Grzegorzowym świecie

Święta, święta i po świętach... Jak co roku - szybko przyszły i równie szybko minęły. Tegoroczne święta były jednak dla mnie wyjątkowe... był z nami tato, który od końca września przebywa w szpitalu. Lepszego prezentu nie mogliśmy otrzymać.

Ostatnio rzadko pojawiałam się na blogu. Mnóstwo spraw się na siebie nałożyło, a czasu jakby mniej... Mam jednak nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normy, chociaż łatwe to nie będzie, tym bardziej, że do naszej grzegorzowej rodziny dołączył Lucek...



...Lucek trafił do nas przed świętami. Miał wówczas 7 tygodni. Od tego czasu trochę urósł i przywiązał się do nas (my zresztą do niego też). A poza tym... to bez zmian - siusia gdzie popadnie i gryzie co tylko znajduje się w zasięgu jego pyszczka. Lucek jest więc panem demolką - przez wielkie P i D - którego ulubionym zajęciem jest rzucanie się na swoje odbicie w lustrze oraz lizanie szyb (gdyby ktoś potrzebował szybkiego mycia okien - Lucek chętnie to zrobi).

p.s. A tak w ogóle to elwika to teraz grzegorzowa

niedziela, 25 grudnia 2011

Rzeczywistość... to tylko iluzja


Wydawnictwo: Muza SA
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 256

Uwielbiam Zafona.... Uwielbiam jego styl i sposób w jaki prowadzi swego czytelnika. Jego książki są dla mnie synonimem niezwykłej przygody, szalonych emocji oraz magicznego świata - pięknego i strasznego zarazem. Zafon jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, nawet teraz. Bo choć Światła września nie stały się moją ulubioną książką, i tak uważam, że warto ją przeczytać...

Ale po kolei...

Światłach września trafiamy do Paryża. Jest rok 1936. Simone Sauvelle przeżywa ciężkie chwile po śmierci męża, który zostawił ją z dwójką dzieci i długami. Pozbawioną środków do życia rodzinę, bardzo szybko pochłania ubóstwo. Na szczęście z pomocą przychodzi sąsiad, dzięki któremu pani Swuvelle otrzymuje ciekawą ofertę pracy. Ma ona objąć posadę ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna - wynalazcy i właściciela fabryki zabawek. Ów oferta przewiduje dobry zarobek, ale także - ku uciesze rodziny - możliwość zamieszkania w niewielkim białym domku na Cyplu. 

Przeprowadzając się do nowego miejsca, rodzina ma nadzieję na odnalezienie szczęścia i spokoju. I początkowo wydaje się, że ich marzenie zaczyna się spełniać... że lepiej nie mogli trafić. Odnajdują swój azyl, nawiązują przyjaźnie, a w przypadku Irene - córki pani Sauvelle - pojawiają się pierwsze podrywy serca. Z czasem jednak, kiedy lepiej poznają tajemniczego Lazarusa i jego rezydencję - zaczynają dostrzegać mroczne oblicze ich nowego świata. A kiedy dochodzi do dziwnego morderstwa młodej dziewczyny, na światło dzienne wychodzą skrywane od dawna tajemnice. Nagle okazuje się, że ich ukochane miejsce przestaje być piękne i bezpieczne, a rzeczywistość, do której już przywykli, miesza się z iluzją... z magią. Od tej pory nic już nie jest takie, jakie było.

W Światłach września - podobnie zresztą, jak w innych książkach Zafona - odnajdujemy wątek miłosny. Nie jest on jednak najważniejszy. Rodzące się uczucie jest czyste i bezbronne, co stawia je w kontraście do złych mocy, z którymi przychodzi zmierzyć się zakochanym. Charakterystyczna jest także dojrzałość owego uczucia, które choć trafia się nastolatkom, nie odrywa ich od ziemi, wręcz przeciwnie - sprawia, że są silniejsi i rozsądniejsi.

Akcja Świateł września jest bardzo dynamiczna - nieustannie coś się dzieje. Poza tym, niezwykle tu pięknie i klimatycznie (no ba!). Mimo to, nie można pozbyć się przeczucia, że... doskonale zna się zakończenie. Pojawiające się w książce wątki, nie do końca zaskakują - zwłaszcza kogoś, kto czytał wcześniejsze młodzieżówki Zafona. Sama historia też taka jakby... znana. 

sobota, 24 grudnia 2011

Świątecznie

O matko! To już święta?! - może nie uwierzycie, ale takie pytanie chodzi po mojej głowie nieustannie od kliku dni. Niesamowite, jak ten czas leci... Tyle się wydarzyło - złego i dobrego, choć mam wrażenie, że tego złego, jakby więcej. Cieszę się więc, że niedługo przyjdzie mi pożegnać się z bieżącym rokiem. Póki co, uciekam... 

...kuchnio przybywam - czynny udział w przygotowaniach świątecznych "trza" przecież kontynuować ;-)


Zdjęcie (z moją przeróbką) pochodzi ze strony sxc.hu

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Zbliżają się święta i...

Jest AKCJA!

W związku z tym, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i, niestety, nie wszyscy mają możliwość spędzania ich z rodziną, po raz drugi rusza akcja, zapoczątkowana przez moich internetowych znajomych. A mianowicie: akcja wysyłania kartek świątecznych do osób z Domu Pomocy Społecznej w Niegowie pod Warszawą. Są to osoby w różnym wieku i o różnym stopniu intelektualnej niepełnosprawności. Wszystkich zainteresowanych udziałem w akcji odsyłam TUTAJ - tam znajdziecie wszystkie potrzebne informacje. - Tak, tak... cały ten opis skopiowałam ze strony nakanapie.pl, żeby nie było.. ;-)


Informujcie o tym na swoich blogach i... wysyłajcie kartki, paczki i co tam jeszcze chcecie. Ja popieram i dołączam...

niedziela, 4 grudnia 2011

"Shirley" - po raz pierwszy w Polsce

Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 640

Shirley jest powieścią napisaną przez najstarszą z sióstr Bronte - Charlotte. Wydano ją w roku 1849. Przez lata uznawana była za gorszą "siostrę" wydanych wcześniej Dziwnych losów Jane Eyre. Jednak pomimo chłodnego przyjęcia i licznych niedoskonałości, wskazywanych przez krytyków, książka posiada całkiem spore grono miłośników, do którego od niedawna dołączają polscy czytelnicy. Od niedawna, gdyż dopiero teraz - po 162 latach - Shirley została przetłumaczona i wydana w naszym języku.

Akcja powieści rozgrywa się w XIX-wiecznej Anglii, a dokładniej - w hrabstwie Yorkshire w latach 1811/12. Tłem historii zaś są protesty Ludystów, strajkujących przeciw ściąganiu do fabryk włókienniczych nowoczesnych maszyn, pozbawiających ludzi pracy. Jednak ów tło, jest gdzieś jakby z boku. Tak naprawdę, autorka nie poświęca zbyt wiele czasu sytuacji robotników. Jej uwaga skupia się raczej wokół innych wydarzeń - losów dwóch kobiet: sieroty i bratanicy pastora - Caroline Helstone oraz zamożnej dziedziczki - Shirley Keeldar. Obie kobiety, choć połączone przyjaźnią, różnią się od siebie praktycznie wszystkim - wyglądem, charakterem i pozycją społeczną. Shirley jest dumna, odważna i pewna siebie. Caroline z kolei - nieśmiała, delikatna i skromna. Obie też, kochają tego samego mężczyznę - Roberta Moora, młodego przedsiębiorcę, którego fabryka popada w coraz większe problemy finansowe.

Caroline darzy Moora prawdziwym uczuciem... takim, jakim kobieta może obdarzyć mężczyznę. Jednak, zdając sobie sprawę z przepaści klasowej, jaka ich dzieli, ukrywa swoją miłość. Z czasem zaczyna wierzyć, że przyszłość jej ukochanego należy do Shirley, która jak podejrzewa - skradła Robertowi serce. Nie wie ona jednak, że Shirley kocha Roberta, a i owszem, ale... jak przyjaciela, jak brata. Nic więcej do niego nie czuje, tym bardziej, że jej serce należy do innego mężczyzny, którego - jak na tamte czasy - nie wypadało jej kochać. Sam Robert zaś zaczyna rozważać poślubienie Shirley, której majątek pomógłby mu stanąć pewnie na nogach.

***
Wszystko tutaj ma swój czas i miejsce, choć czasem wydaje się, że jest zupełnie inaczej. Idealny przykład to akcja powieści, która raz biegnie całkiem spokojnie i niespiesznie, by za chwilę mocno przyspieszyć. Sami bohaterowie zaś wydają się być niezwykle realni - żywi i prawdziwi. No i ten klimat... zachwycający klimat XIX-wiecznej Anglii, który przebija z każdej strony. Niestety odbiór książki utrudniają, i to dość skutecznie - licznie błędy, literówki. Zastanawiam się, czy tylko ja je wychwyciłam? I jeszcze jedno... opis z tyłu książki zdecydowanie zbyt wiele odkrywa.

p.s. Czy ktoś może mi wytłumaczyć, dlaczego ta książka nosi taki a nie inny tytuł? W końcu, Shirley nie jest tutaj główną bohaterką. A przynajmniej, nie jedyną.

sobota, 3 grudnia 2011

Poszukuję

Poszukuję książki Jerzego Rostkowskiego "Znikające miasta". Przeszukałam cały internet i du...a. Sprawa jest dość pilna i ważna jednocześnie, bo to na prezent dla babci... 

Książka wygląda tak:


Może mnie jakoś poratujecie?

wtorek, 29 listopada 2011

Piernikowe żniwa

Pierniki już gotowe... Chwalę się, bo to moje pierwsze...


A jak Wasze przygotowania?

sobota, 19 listopada 2011

Spotkanie z Zimlerem

Richard Zimler...
...fantastyczny człowiek - otwarty i zabawny


piątek, 18 listopada 2011

czwartek, 17 listopada 2011

Stos

Nazbierało się, oj nazbierało... 


I jeszcze rzut z góry


Wszystkie książki pochodzą od wydawnictw...
Ach, prawdziwe kąski ;-)

niedziela, 6 listopada 2011

Krakowski dzień

Byłam, widziałam, a teraz... umieram. Boli mnie głowa, kark i nogi - właściwie to boli mnie wszystko. Ale nie ma się czemu dziwić... 40 godzin na nogach, z czego 16 w pociągu - niewygodnym i zimnym - robi swoje. 

W Krakowie byłam po raz pierwszy, ale zapewne będę chciała jeszcze nieraz tam wrócić, bo to naprawdę piękne miasto! Udało mi się zwiedzić wszystko to, co chciałam zobaczyć - rynek, Bazylikę Mariacką, Wawel z grobami królewskimi i kryptami wieszczów narodowych oraz dzwonem Zygmunta. Zaszłam nawet pod okno papieskie.


No a potem, wiadomo - na targi książki.

Jeśli mam być szczera to... targi nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. To prawda, miło spotkać tylu wspaniałych pisarzy i ludzi sztuki. Jednak... ten ścisk i duchota, którymi wypełnione były targowe pomieszczenia - przeszkadzały ogromnie. 


Najbardziej cieszę się ze spotkania prof. Bartoszewskiego


i p. Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk




p.s. Grigorij - dzięki za wszystko! :*

piątek, 4 listopada 2011

W poszukiwaniu prawdy...

Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 367

Jest rok 1940. W okupowanej Warszawie powstaje właśnie getto, w którym hitlerowcy zamykają ponad 400 tysięcy Żydów - ludzi starych, młodych i dzieci. Wśród nich jest Eric Cohen - starszy wiekiem psychiatra, który wewnątrz tego odciętego od świata miejsca, znajduje schronienie w niewielkim mieszkaniu swojej bratanicy Stefy i jej dziewięcioletniego synka - Adama.

Początkowo trudno jest im przystosować się do nowej sytuacji - do życia w trójkę pod jednym dachem. Wszak, każdy ma swoje przyzwyczajenia i potrzeby. Z czasem jednak stają się sobie coraz bliżsi. I kiedy wydawało się, że sobie radzą, że jest - jak na ówczesne czasy - całkiem dobrze, stało się coś, co zupełnie odmieniło, nie tylko ich mały świat, ale ich samych... A Wszystko zaczęło się od zniknięcia Adama. Chłopiec wyszedł z domu w pewien zimowy dzień i... już nie wrócił. Następnego dnia okazało się, że Adam nie żyje. Jego zwłoki zostały rzucone na kolczasty drut otaczający getto. Ale to nie wszystko... Chłopiec był nagi, miał odciętą nogę, a w jego ustach znaleziono kawałek linki.

Eric Cohen, kiedy tylko zobaczył ciało swego stryjecznego wnuka, zrozumiał, że został on w brutalny sposób pozbawiony życia. Nie potrafił tylko pojąć, dlaczego ktoś miałby go zabijać? Ale tego miał się niebawem dowiedzieć, a przynajmniej bardzo tego chciał. Od tej pory więc, jego jedynym celem - sensem istnienia, stała się potrzeba rozwikłania tej zagadki. Poznania człowieka, który odebrał mu to, co miał najcenniejszego. I choć początkowo jego śledztwo, w którym pomaga mu najlepszy przyjaciel Izek, nie przynosiło oczekiwanych efektów, to z czasem - kiedy dowiaduje się, że przed śmiercią Adama znaleziono (porzucone na drutach) nagie ciało żydowskiej dziewczyny z odciętą ręką - nabiera ono tempa. On sam zaś zaczyna podejrzewać, że ktoś w getcie poluje na dzieci...

***
Fenomenalny, genialny kryminał! Ach, brak słów... po prostu trzeba przeczytać. Trzeba zatopić się w tej niezwykłej, dynamicznej fabule i podążać śladem zagadki, która do samego końca pozostaje niewiadomą. Zimlerowi udało się napisać książkę, od której ciężko się oderwać - naprawdę!

A teraz najlepsze...

Autor książki - Richard Zimler - już niebawem odwiedzi Polskę!

Warszawa: 17 listopada, czwartek, godz. 19.00
Traffic Club, ul Bracka 25

Poznań: 19 listopada, sobota
Spotkanie z autorem - godz.12.00 - Księgarnia Zysk  i S-ka, ul. Wielka 10

Autor dedykuje książki - godz.17.00 - Księgarnia Bookarest, Stary Browar, poziom 0, ul. Półwiejska 42

poniedziałek, 31 października 2011

Madame Curie - geniusz i prostota

Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 176


Ta poważna i skupiona starsza pani z okładki to... oczywiście Maria Skłodowska-Curie. Zna ją prawie każdy - lepiej lub gorzej. Większość z nas wie, że jako jedyna kobieta (a do tego Polka) dwukrotnie 
otrzymała Nagrodę Nobla. Jednak, czy wiemy, jak tego dokonała i jaka była naprawdę?

No właśnie... jaka była naprawdę? Przede wszystkim była niezwykle ambitna, skryta i... oszczędna, a nawet skąpa. Całe swoje życie poświęciła nauce i badaniom. 
Ani przez chwilę nie wątpiła w swoją pracę. Wiedziała, że dokonuje czegoś wielkiego - i to nie dla siebie, ale dla ludzi. Zapewne, to właśnie ta wiara "zmuszała" ją do wytrwałego ukazywania światu swoich odkryć. Nawet wtedy, kiedy ów świat postrzegał ją jedynie jako współpracownicę swego męża - Piotra Curie, wybitnego francuskiego fizyka. 
Piotr i Maria Curie, rok 1895

Maria i Piotr... choć pochodzili z różnych krajów, odnaleźli w sobie pokrewieństwo - zaskakujące, ale niezwykle silne.
 Dzielą się wszystkim - pracą, przestrzenią oraz obowiązkami domowymi, w tym m.in. opieką nad córkami - Ireną i Ewą. Żyją skromnie i ciężko pracują w starej i ciasnej, drewnianej szopie. Ich poświęcenie jednak nie idzie na marne. W roku 1903 otrzymują, wraz z Henrim Becquerelem - fizykiem i chemikiem, Nagrodę Nobla za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości. Są szczęśliwi, dumni i... sławni. Dookoła zapanował szał - radomania. Zdaniem francuskiej prasy, rad zapewniał młodość, zdrowie i piękno. Każdy chciał poznać i doświadczyć jego zbawiennego działania. Nic więc dziwnego, że dodawano go do wszystkiego - do kremów, pudrów, a nawet... do paszy dla zwierząt.

K
tóż mógł wówczas przewidzieć, że ich wspólny świat - ich plany i marzenia, zostaną tak nagle i brutalnie przerwane... śmiercią Piotra. Dla Marii był to ogromy cios. I choć starała się to ukryć - cierpiała. Wiedziała jednak, że musi być silna dla córek i dla nauki. 

Po tragicznej śmierci Piotra, nastał dla Marii trudny okres.
 Francuska prasa rozpisywała się o jej romansie z żonatym mężczyzną - Paulem Langevinem. Oskarżano ją nie tylko o rozbicie małżeństwa, ale także... o chęć "wypromowania się" na swoim nowym towarzyszu, tak jak miała to zrobić w przypadku swego męża. Jakby tego było mało, zaczęto podważać znaczenie odkrycia radu. Szczęśliwie jednak, cała tzw. afera Langevina oraz oszczerstwa, jakie wypisywała prasa, nie złamały jej. Wręcz przeciwnie - Maria ze zdwojoną siłą zabrała się za badania, dowiodła swych racji, a w roku 1911 odebrała 2 Nagrodę Nobla - za wydzielenie czystego radu. 

***

Laurent Lemire kreśli niezwykle ciekawy obraz kobiety - symbolu nauki, siły i determinacji. Ukazuje kobietę, która oddała życie ukochanej dziedzinie badań, i to dosłownie! Ale to nie wszystko, Lemire pozwala dojrzeć prywatność Marii - jej codzienność i osobistość, czyli to, co ona sama skrywała bardzo starannie. I choć można poczuć niedosyt skąpymi wiadomościami o jej dzieciństwie i relacjach z córkami - zdecydowanie polecam! Wszak, to jedna z najwybitniejszych Polek.

p.s. Zdjęcie pochodzi ze strony Świata Książki 

środa, 26 października 2011

O tym się nie mówi... głośno

Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 352

"Zmysłowa seria" to całkiem nowa - zainaugurowana w maju - seria wydawnicza (stworzona przez wydawnictwo W.A.B), w ramach której prezentowane są najciekawsze utwory - polskie i zagraniczne - przeznaczone wyłącznie dla dorosłych czytelników. Książką otwierającą ową serię jest... Perła.

Perła
to tak naprawdę dwa anonimowe opowiadania, pochodzące ze słynnego angielskiego czasopisma "Pearl. A Magazine of Facetiae and Voluptuous Reading", czyli po polsku... "Perła". Magazyn Lektur Pikantnych i Lubieżnych", ukazującego się w latach 1879-1880.  Jak widać, czasopismo nie miało zbyt długiego żywota. Po wydaniu zaledwie 20 numerów (w tym 2 dodatków bożonarodzeniowych) zamknięto je z powodu oskarżeń o nieobyczajność. 

Ale wracając do książki.... Pierwsze opowiadanie: Lady Pokingham albo Wszyscy to robią. Jej własna opowieść o lubieżnych przypadkach, jakich doświadczyła  zarówno przed poślubieniem lorda Crim-Cona, jak i w późniejszym czasie jest dziennikiem - stojącej nad grobem - głównej bohaterki, w którym opisuje ona swoje nad wyraz rozpustne życie. Co więcej, robi to bardzo szczegółowo. Dzięki temu dokładnie poznajemy jej szaleństwa, orgie i lubieżne praktyki seksualne, którym chętnie i często się oddawała, i to już od najmłodszych lat. A dokładnie - od czasów szkolnych, kiedy to została publicznie poddana chłoście.

Drugie opowiadanie: La Rose d'Amour, czyli przygody dżentelmena - poszukiwacza rozkoszy to szalona historia młodzieńca, który dzięki swym kuzynom poznaje smak prawdziwych rozkoszy. A co więcej - pojmuje w końcu
, czego pragnie dla siebie i swojej przyszłości. I tak, kiedy tylko przejmuje majątek po zmarłym ojcu, postanawia stworzyć sobie harem, w którym znajdą się wyłącznie najpiękniejsze kobiety. Po zakończeniu stosownych przygotowań, organizuje dalekie podróże do egzotycznych krajów z zamiarem zakupu lub uprowadzenia młodych i pięknych kobiet, które spełnią jego, nawet najbardziej wyuzdane, fantazje i pragnienia.

***
Perła mnie nie wciągnęła. Nie wniosła niczego nowego - seks był, jest i będzie... taki sam. Właściwie to książka mnie znudziła. Znudziła i... zniesmaczyła. Liczyłam na coś bardziej subtelnego, mniej nachalnego... Jak dla mnie, zbyt dużo było wszystkich tych rozwiązłych opisów, zwłaszcza w pierwszym opowiadaniu, gdzie seks gonił seks. A jak wiadomo - co za dużo, to niezdrowo, o!

Książka przeznaczona jest wyłącznie dla dorosłych!

wtorek, 25 października 2011

Już za parę dni...

Już za parę dni listopad, a co za tym idzie... w księgarniach pojawią się 3 nowości, na które czekam z niecierpliwością. Pierwsza z nich to wspominana już przez mnie III część 1Q84 Murakamiego (premiera 3 listopada). 

W trzecim tomie tej fantastycznej powieści Murakamiego poznajemy dalsze losy Aomame i Tengo rozgrywające się w niezwykłym świecie roku 1Q84.

Ona ukrywa się przed zemstą członków sekty za zamordowanie Lidera, a on czuwa przy łóżku nieprzytomnego ojca w mieście kotów. Czy mściciele trafią na ślad Aomame? Czy Tengo rozwiąże zagadkę powietrznej poczwarki? Czy Tengo i Aomame wreszcie się spotkają? Czy wydostaną się ze świata Little People i dwóch księżyców, czy też na zawsze pozostaną w zaskakującej rzeczywistości powieści wewnątrz powieści stworzonej przez Tengo, jasnowidzącą piękność, Fukaeri? Autor w kolejnym tomie 1Q84 odpowiada na te pytania, a do dwóch przeplatających się wątków dołącza trzeci...
   
Druga nowość to mój ukochany Zafon (premiera 3 listopada)

Jest rok 1936, Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje praktycznie bez środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna, wynalazcy i właściciela fabryki zabawek. Pani Sauvelle wraz z dziećmi: 14-letnią Irene i młodszym Dorianem wyjeżdża do Normandii. Podczas pierwszej wizyty u gospodarza rodzina Sauvelle zostaje oprowadzone po części domu pełnego przedziwnych mechanicznych zabawek. Dowiaduje się również o dziwnej chorobie żony Lazarusa. Po pewnym czasie Irene zaprzyjaźnia się z Hannah, kucharką wynalazcy, dzięki której poznaje Ismaela. Kiedy Hannah zostaje odnaleziona martwa, Irene i Ismael postanawiają zgłębić tajemnicę jej śmierci. Aby tego dokonać, będą musieli rozwiązać szereg zagadek związanych z Lazarusem i jego żoną.


Trzecia i ostatnia nowość to W kanałach Lwowa Roberta Marshalla - książka, która zainspirowała Agnieszkę Holland do nakręcenia filmu W ciemności (premiera 1 listopada)

Heroiczna historia o ocalałych z holocaustu we Lwowie.

Autor zbiera wspomnienia ocalałych z holocaustu ze Lwowa i łączy je z własnymi badaniami na ten temat. Opisuje grupę Żydów, którzy przez 14 miesięcy (1943-1944) ukrywali się w podziemiach miasta. Dwadzieścia osób, włącznie z dwójką dzieci i kobietą w ciąży, zeszło do własnego "piekła" - grot, podziemnych rzek pod ulicami miasta. Jak sobie radzili z ekstrementami, szczurami, ciemnością, śmiercią połowy grupy, rodzeniem i dzieciobójstwem?

Marshall zadedykował tę książkę ku pamięci Leopolda Sochy, który dzięki swojej ciężkiej pracy w podziemiach uratował wielu Żydów. Niestety zanim do końca ich uratował i wydostał na powierzchnię miasta, zginął w tragicznym wypadku

P.S. Opisy książek pochodzą ze strony wydawnictwa: Muza SA oraz Świat Książki

czwartek, 20 października 2011

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie... już po raz 15. Cieszy mnie to ogromnie, tym bardziej, że zamierzam się na nich pojawić. Po raz pierwszy zresztą. Więcej informacji po kliknięciu w baner.


p.s. Wybieracie się?

środa, 19 października 2011

Ostatnia wizyta w cukierni

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 504

Trzecia część Cukierni pod Amorem to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych nowości tego roku. I w sumie, nie ma w tym nic dziwnego, jako że po dwóch poprzednich tomach, wiele pytań, spraw i zagadek pozostawało wciąż nierozwiązanych. Wiele historii zaś... niedopowiedzianych.


W Hryciach - podobnie jak w  poprzednich częściach - fabuła prowadzona jest dwutorowo. Autorka naprzemiennie przenosi nas z czasów II wojny światowej do tych bardziej współczesnych, czyli do lat 90-tych. I tak, raz towarzyszymy Adamowi Toroszynowi, którego wojenna rzeczywistość pozbawiła młodzieńczych fantazji. Śledzimy poczynania Giny, którą los postawił przed niezwykle trudnym zadaniem, wyniszczającym ją nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.  Co najważniejsze zaś... poznajemy wreszcie historię cukierni (dziś "Cukierni pod Amorem", a wcześniej "Pod Aniołem") - tego niezwykłego miejsca, które obecnie stanowi własność Celiny Hryć... Kiedy indziej zaś przyglądamy się romansowi, w który wplątane są aż trzy osoby - dwaj bracia i pewna ruda piękność. Wraz z Igą poznajemy także dorosłego już Adamy Toroszyna, który wraz z synem i wnukiem odwiedza Gutowo. Mało tego, odkrywamy w końcu tożsamość kobiety, której zmumifikowane zwłoki odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na gutowskim rynku (I część sagi).

Nie wszystkie jednak niewiadome zostały wyjaśnione. Niektóre wątki autorka pozostawiła otwarte, dając swoim czytelnikom możliwość pobudzenia wyobraźni... samodzielnego dopowiedzenia sobie zarówno historii pierścienia, od którego wszystko się zaczęło, jak i dalszych losów tytułowej rodziny.

Hryciowie to ostatnia część sagi stworzonej przez Małgorzatę Gutowską-Adamczyk. Zdawać by się mogło, że z racji na poruszaną tematykę - trudną wszak, bo dotykającą spraw niezwykle ważnych i bolesnych (II wojna światowa, eksterminacja Żydów oraz sposób w jaki byli oni traktowani przez Polaków) - będzie to najtrudniejszy, a zarazem najpiękniejszy tom. Tymczasem książka zawodzi, pozostawia pewien niedosyt. Można wręcz odnieść wrażenie, że narracja miejscami jest przegadana, ograniczająca się zaledwie do podania suchych faktów. Tak naprawdę daleko Hryciom do rewelacyjnych poprzednich dwóch tomów, mimo to... przeczytać trzeba.

poniedziałek, 10 października 2011

niedziela, 9 października 2011

O sile uczucia...

Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 244

Ona... piękna i zagubiona. On... wrażliwy i trochę nieśmiały. Ona jest artystką. On informatykiem. Ona i On... Zuzanna i Paweł.

Oboje są po przejściach. Po trudnych, życiowych doświadczeniach, z którymi nie do końca jeszcze potrafią sobie poradzić. Żyją jakby obok - z boku, odcięci od świata i ludzi... bez celu i planów.

Zuzanna i Paweł po raz pierwszy spotykają się w pubie, w miejscu - trzeba przyznać - dość banalnym. Sama sytuacja też zresztą wydaje się być banalna - on siedzi przy barze, a ona podchodzi i pyta... "wyjdziesz ze mną?". Początkowo wydawać się może, że to przypadkowe spotkanie i ta "dziwna" propozycja nie przyniosą niczego szczególnego poza wspólnie spędzoną nocą. Z czasem jednak okazuje się, że to, co miało być zwykłym seksem bez zobowiązań, chwilą oderwania od samotności i szarości dnia, stało się początkiem czegoś nowego - czegoś, co na zawsze zmienia ich dotychczasowe życie.

Nie trudno się domyślić, że mowa tu o uczuciu, które pomiędzy nimi się zrodziło. Uczuciu niespodziewanym i nieplanowanym. I w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak takie rzeczy się zdarzają, gdyby nie fakt, że... kiedy nadchodzi dzień, Zuzanna ucieka, tak jak to sobie wcześniej zaplanowała. A Paweł? Paweł gotów jest poruszyć niebo i ziemię, by móc znów wziąć ją w ramiona. Pytanie tylko, czy tych dwoje się odnajdzie..?

Marta Fox bardzo szczegółowo przedstawiła swoich bohaterów. Odkryła przed nami - czytelnikami, ich obawy i pragnienia. Ich samotność, ból i co najważniejsze - walkę o szczęście. Niemniej jednak, cała ta droga, którą musimy pokonać, aby poznać i zrozumieć Zuzannę i Pawła, biegnie nieśpiesznie. Nie od razu więc poznajemy ich historię. Nie od razu też zaglądamy w ich serca i umysły.

***
Zuzanna nie istnieje to książka przepełniona emocjami - to fakt. To subtelnie erotyczna opowieść o potrzebie bliskości i sile uczucia, które potrafi wyciągnąć nawet z największego zagubienia - to też fakt. Ach i Och, chciałoby się rzec... Niestety, mnie ta historia jakoś nie porwała. Zbyt wolna i poetycka, no i trochę jednak... zbyt banalna.

środa, 5 października 2011

wtorek, 4 października 2011

"Czarna" opowieść... "Czarne" emocje

Wydawnictwo: Muza SA
Rok wydania: 2011
Liczba stron:
528

Dla wyznawców vodou podmorska wyspa jest miejscem magicznym - miejscem, w którym dusza ludzka odnajduje spokój i ukojenie... Zarite wie, że poza jej bliskimi znajdują się tutaj także bóstwa, do których modli się w chwilach zwątpienia. Wierzy także, że kiedyś, kiedy przyjdzie jej czas... i ona tutaj trafi.

Ale po kolei... Kim jest Zarite? Zarite, zwana pieszczotliwie Tete, jest niewolnicą - piękną mulatką, która jako młoda dziewczyna trafia na Saint-Dominigue, na plantację trzciny cukrowej, gdzie ma się opiekować żoną Toulusa Valmoraina. Z czasem jednak okazuje się, że zakres obowiązków Zarite jest znacznie większy, a ona sama, choć marzy o ucieczce i wolności, posłusznie wykonuje swoją pracę. Równie posłusznie "oddaje" swe ciało i niewinność człowiekowi, którym gardzi - swemu panu Toulusowi. I choć cierpi prawie każdej nocy, Zarite zdaje sobie sprawę z tego, że jako niewolnica nie ma prawa odmówić - nie może walczyć, nie ma też komu się poskarżyć, bo takie gwałty w czasach niewolnictwa, były czymś oczywistym i... normalnym. Cała sytuacja zmienia się jednak, kiedy na plantację Valmoraina dociera
bunt niewolników. 


Oto nagle okazuje się, że role się odmieniły. Teraz to Zarite ma władzę,
a Valmorain, jeśli chce przeżyć, musi przystać na jej warunek. Musi, bo... Zarite nie jest głupia - wie doskonale, że właśnie nadeszła jej szansa na spełnienie największego marzenia - pozbycia się jarzma niewolnictwa. I nie chodzi tu wcale o zwykłą ucieczkę, ale o wolność - tę prawdziwą, która pozwoli jej żyć bez walki i ciągłego ukrywania się. Zarite stawia wszystko na jedną kartę - oferuje swemu panu pomoc w uratowaniu jego życia, w zamian żądając dokumentu zwracającego jej wolność. Jak można się domyślić, ów dokument udaje jej się zdobyć,  jednak do upragnionej wolności jeszcze długa droga, tym bardziej, że Valmorain nie zamierza wcale wywiązać się ze swojej obietnicy...


Podmorska wyspa to niezwykła opowieść, która nie skupia się wyłącznie na historii dwojga bohaterów - Zarite i Valmoraina. Bardzo istotny jest tutaj problem samego niewolnictwa... ukazania całej tej społeczności kolonialnej, dla której życie czarnego człowieka było bezwartościowe - pozbawione praw i możliwości samodzielnego decydowania o sobie. Nie brak tu także nawiązań do religii vodou, pełnej
dziwnych bóstw, legend i rytuałów opętania. 

Samą książkę czyta się przyjemnie, pomimo trudnych tematów, które Allende porusza i refleksji, do której  niewątpliwie zmusza. Zapewne, w dużej mierze jest to zasługa przepełnionego magią  klimatu oraz barwnych postaci, posiadających cały wachlarz najrozmaitszych doświadczeń, emocji i przeżyć.

środa, 21 września 2011

W mrocznym mieście, mroczne sprawy...

Wydawnictw: Oficynka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 240

Prawie każde miasto skrywa w sobie jakieś tajemnice... jakąś czarną i mroczną, a wręcz makabryczną przeszłość, która choć dawno zapomniana, nadal żyje w murach wielu budynków. Wystarczy dobrze się przyjrzeć, aby ujrzeć rzezimieszków, zwyrodnialców i morderców, czyli śmietankę niespecjalnie przyjemnych ludzi. 


I oto właśnie, do jednego z takich miast zaprasza nas Piotr Rowicki - prozaik, dram
atopisarz oraz autor powieści, kryminałów i (uwaga) książek dla dzieci. Jego książka Fatum to zbiór dziesięciu opowiadań, których motywem przewodnim jest Gdańsk - barokowy i wyjątkowo horrendalny. Przyznać trzeba, że życie w opisywanym przez Rowickiego mieście nad Motławą, do łatwych nie należało. Przepych i skrajna bieda stykały się wzajemnie, a zdrady i tajemnicze morderstwa to niemalże codzienność. Dokonywane zbrodnie miały różne podłoże. Jedne popełniane były w afekcie - niemalże przypadkowo, inne z premedytacją - z zimną krwią i bez skrupułów. Według Rowickiego, mordercą może być każdy - bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Każdy bowiem może zostać opętanym przez okrutne pragnienia i żądze, od których nie sposób się uwolnić.

A w tym wszystkim... niebanalni i niezwykle prawdziwie zarysowani bohaterowie. Jednych lubimy bardziej, innych mniej. Jedni nas rozśmieszają, inni przerażają. Bez względu jednak na nasze odczucia, od tych postaci nie można się oderwać. I nie ważne, że wszyscy oni tworzą całą plejadę popaprańców, bo w większości są całkiem sympatyczni, a co więcej - wywołują uśmiech na naszej twarzy.

Na pochwałę, poza postaciami, zasługują zabawne i błyskotliwe dialogi, które czyta się naprawdę sprawnie, a wręcz lekko i przyjemnie - pomimo wulgaryzmów, od których Rowicki nie stroni. A wszystko dlatego, że użyte wulgaryzmy nie są w żaden sposób nachalne czy pozbawione wyczucia.

***
Obok Fatum Rowickiego trudno przejść obojętnie. To naprawdę kawał dobrej roboty, wobec której po staropolsku w pas można się ukłonić. Rowickiemu udało się to, czym niewielu może się poszczycić, a mianowicie... ukazaniem czegoś znanego i oczywistego w zupełnie innych barwach. Opowiadania w żaden sposób nie nudzą i to nie tylko dlatego, że są krótkie. One naprawdę mają ciekawą historię do przekazania, zgrabnie zbudowane napięcie oraz zakończenia, które czasem są niezwykle zaskakujące.

Dla mnie osobiście niezwykle istotna jest tutaj także okładka. Piękna i tajemnicza. To ona tak naprawdę przekonała mnie do sięgnięcia po tę książkę. Poszperałam trochę w internecie i dowiedziałam się, że okładka przedstawia rycinę z Historii stroju - książki, która początkowo wydawana była w częściach jako tzw. wkładka do niemieckiego pisma.




Książkę otrzymałam od serwisu Zbrodnia w Bibliotece, jako nagrodę pocieszenia w konkursie dla blogerów.


Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.siue.edu/COSTUMES/PLATE49DX.HTML 

sobota, 17 września 2011

Śladem Arki Przymierza

Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 192

Indianę Jonesa - fikcyjnego bohatera serii filmów Stevena Spielberga - zna chyba każdy. Zapewne każdy też kojarzy jego charakterystyczne atrybuty takie jak: bicz, kapelusz, skórzana kurtka oraz rewolwer. Ci bardziej zainteresowani wiedzą również, że imię tego niezłomnego archeologa zapożyczone zostało od imienia psa scenarzysty George'a Lucasa. Mało kto jednak wie, że Jones istniał naprawdę! 

Vendyl Jones bo o nim mowa z wykształcenia był teologiem. Ponoć już w wieku 16 lat wiedział, że swoje życie poświęci Bogu. W latach 50-tych był nawet pastorem baptystów w Północnej Karolinie. Po kilkunastu miesiącach porzucił jednak tę funkcję i zajął się studiowaniem Tory i Talmudu. Chciał zbliżyć się do kultury i religii żydowskiej - chciał lepiej je poznać i zrozumieć. W roku 1967 wraz z rodziną wyjechał do Izraela, gdzie nie tylko kontynuował swoją naukę, ale także - rozpoczął swą wielką archeologiczną przygodę, która przyniosła mu niesłychany rozgłos. Jej celem było odnalezienie skarbów Świątyni Salomona, w tym przede wszystkim Arki Przymierza, w której według legendy ukryte zostały 2 kamienne tablice z dekalogiem. Jak wiadomo, tablice te przekazał Bóg Mojżeszowi, na górze Synaj, podczas wędrówki ludu Izraela z Egiptu do Ziemi Obiecanej.

Arka Przymierza jest jednym z najważniejszych elementów kultu starożytnych Izraelitów. Wyrażała realną obecność Boga wśród narodu wybranego. W Biblii Arka Przymierza opisana jest jako skrzynia z drewna akacjowego, która obustronnie obita została złotą blachą.


Prowadzone przez Vendyla Jonesa wykopaliska pochłonęły cały jego czas i pieniądze. Często też przysparzały mu niemało problemów. Jako że nie był on ani naukowcem, ani też "rasowym" archeologiem, jego metody były krytykowane, a odkrycia - poddawane w wątpliwość. Mimo to, Jones wierzył w swoje badania. Wierzył w to, że gdy odnajdzie zaginione artefakty, nadejdzie Mesjasz - na świecie zapanuje spokój, a wszyscy żydzi powrócą do swojej ojczyzny, do Izraela.

***
Manuskryptach z Qumran odnajdujemy prawdziwego Jonesa. Tego, który przez wielu uznawany jest za pierwowzór bohatera filmów Spielberga... Nie ulega wątpliwości, że filmy amerykańskiego reżysera przysporzyły mu rozgłosu, który przełożył się na wsparcie finansowe jego badań. Sam nigdy ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył jakoby miał być inspiracją dla Spielberga.

Manuskrypty w Qumran umożliwiają nam prześledzenie przygód tego niezłomnego badacza jakim bez wątpienia był Vendyl Jones. Ukazują kulisy pracy archeologa - pracy, która wymaga wiele poświęceń i wyrzeczeń. A jednocześnie... pracy, która daje niesamowitą satysfakcję i spełnienie, kiedy dokona się prawdziwego odkrycia.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://facet.interia.pl/ciekawostki/roznosci/news/arka-przymierza-i-kosmici,1644115,4823

czwartek, 15 września 2011

"1Q84" tom III... już w listopadzie!

Dziś kolejny post z serii "ogłoszenia parafialne"... Otóż, na stronie wydawnictwa Muza SA ukazała się zapowiedź premiery III tomu 1Q84 - powieści Murakamiego. To dobra wiadomość nie tylko dla miłośników twórczości tego pisarza, ale także dla takich osób jak ja, które nie zaliczają się do grona jego fanów ale mają za sobą lekturę dwóch pierwszych tomów. Jestem niezwykle ciekawa jak Murakami zakończył swoją opowieść, także chętnie sięgnę po tę książkę...


Premiera III tomu 1Q84 przewidziana została na 3 listopada 2011

Wszystkich tych, którzy nie przeczytali tomu I jak i II odsyłam tutaj i tutaj. Zapraszam także na stronę wydawnictwa Muza SA, gdzie o III tomie można dowiedzieć się znacznie więcej.

p.s. Co sądzicie o okładce - podoba Wam się? Mi nie bardzo... myślę, że lepsze były okładki tomu I i II.

środa, 14 września 2011

Już są... "Hryciowie"

Wszystkich miłośników Cukierni pod Amorem Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk oraz wszystkich tych, którzy na Strefę Książki trafili poprzez wpisanie w swoją wyszukiwarkę frazy "kiedy 3 część cukierni pod amorem" oraz "3 część cukierni kiedy" informuję, że Hryciowie pojawią się w księgarniach 5 października 2011. Niemniej jednak już teraz książkę można zamówić/zarezerwować w księgarniach internetowych - w przedsprzedaży.


W końcu! ;-)

wtorek, 13 września 2011

Zmiany

Na blogu jak widać zmiany... Po raz pierwszy od powstania Strefy Książki, zdecydowałam się na zmianę szablonu. Jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie, bo brak mi wizji jak ma to wszystko wyglądać. Póki co utraciłam listę blogów, które odwiedzałam. Część udało mi się już odzyskać, ale... dużo pracy jeszcze przede mną. Jedyne co mogę zrobić to powiedzieć "buuuuuuuu".


Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.sxc.hu

sobota, 10 września 2011

Kobieca twarz wojny

Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 300

Książka Łukasza Modelskiego - zastępcy redaktora naczelnego  magazynu "Twój Styl" - opowiada historie jedenastu niezwykle silnych i odważnych kobiet, które nie chciały biernie "przyglądać się" wojnie. Te kobiety to: Halina Witting (z domu Rajewska),
Magdalena Grodzka-Gużkowska (z domu Rusinek), Halina Cieszkowska, Zenobia Klepacka (z domu Żurawska), Barbara  Matys-Wysiadecka, Jadwiga Piłsudska, Irena Baranowska (z domu Tyman), Wanda Cejkówna, Lidia Lwow, Alicja Wnorowska oraz Zofia Wikarska.

Każda z nich była inna, jednak wiele je łączyło. Przede wszystkich beztroska młodość i wielkie plany na przyszłość, ale także - miłość i ogromny szacunek do ojczyzny... swego domu. Dziewczyny nie znały się, nigdy się nie spotkały. Mimo to, ich drogi wydają się często przecinać za sprawą tych samych miejsc i osób.

Wojna oraz okupacyjna rzeczywistość zatarły ich pragnienia, odebrały wolność i niewinność. Skazały na głód i tułaczkę. I choć nie było im lekko, dziewczyny nie poddały się. Z narażeniem życia - nie tylko swego, ale i swych najbliższych - przewoziły broń i ukrywały ludzi, zbierały informacje i walczyły w Powstaniu Warszawskim, pilotowały samoloty i wreszcie... były sanitariuszkami i kurierkami. Co ważne, przy całym tym okrucieństwie,  który wokół nich panował, nie utraciły nic ze swej delikatności, kobiecości i wrażliwości. Starały się żyć normalnie: ubierały się w sukienki, kochały, rodziły dzieci.

Pomimo swojego młodego wieku, dziewczyny dzielnie stawiały czoła najeźdźcom. Niestety taka postawa bardzo często kończyła się prześladowaniem, biciem i torturami, które trwały jeszcze długo po zakończeniu wojny. Nękane zwłaszcza przez komunistyczne władze, dziewczyny miały niemały problem ze znalezieniem pracy i osiedleniem gdzieś na stałe. Dopiero po latach, po zrehabilitowaniu i odznaczeniach, które otrzymały, stały się dla świata tym, kim były od samego początku... bohaterkami.

Dziewczyny wojenne, choć w zasadzie opisują wyłącznie losy naszych jedenastu bohaterek, to bez trudu odnajdziemy tutaj wiele innych postaci, które również odegrały niemałą rolę w walce o wolność i niepodległość. Samą książkę zaś czyta się bardzo szybko, pomimo tak trudnej tematyki. Ową łatwość zawdzięczamy głównie prostemu językowi, któremu brak patosu czy literackiej fikcji. 

Polecam! 
Premiera książki 22 września 2011

Mały bonus... zdjęcia bohaterek książki Dziewczyny wojenne

Halina Witting (Rajewska)
Magdalena Grodzka-Gużkowska (Rusinek)
Halina Cieszkowska
Zenobia Klepacka (Żurawska)
Barbara Matys-Wysiadecka
Jadwiga Piłsudska
Irena Baranowska (Tyman)
Wanda Cejkówna
Lidia Lwow
Alicja Wnorowska
Zdjęcia Zofii Wikarskiej niestety nie udało mi się odnaleźć.

poniedziałek, 5 września 2011

W domu

Wszystko co dobre, szybko się kończy... niestety. Pora wrócić do rzeczywistości - do pracy i codziennego narzekania na MPK (miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne), ech. 

Urlop miałam udany. Zakopane przywitało nas piękną pogodą i niesamowitymi widokami. Aż chciało się łazić po górach. No i łaziliśmy... do utraty tchu... i bólu nóg.


Krupówki nic się nie zmieniły... Jak zawsze pełno tam ludzi i ulicznych artystów. Dużo się dzieje... Raz nawet, zupełnym przypadkiem, trafiliśmy na ekipę serialu "Szpilki na Giewoncie", a przynajmniej tak nam powiedziano, bo serialu nie znamy i nie oglądamy. Trochę popatrzyliśmy i poszliśmy, bo nic ciekawego się nie działo - akcja, powtórka, akcja, powtórka i tak w kółko...

Dobrze być w domu... gdzie jak gdzie, ale tutaj jest najlepiej... Szkoda tylko, że nie można wziąć urlopu od urlopu, bo chętnie bym poleniuchowała jeszcze trochę.

sobota, 27 sierpnia 2011

Urlopuję

Przez najbliższy tydzień nie będzie mnie na blogu... Wyjeżdżam na urlop...


Spakowałam niemalże całą szafę i wiem, że zabieram zbyt wiele rzeczy, mimo to i tak się boję, że czegoś zapomnę... Też tak macie?