Gdyby nie fakt, że stajemy się o rok starsi, urodziny byłby fajną sprawą ;-)) Nie dość, że dostaje się prezenty - małe i duże, to jeszcze cały dzień można nie robić nic zasłaniając się słowami - mam dziś urodziny. Ech, 25 lat... jak to szybko zleciało... Nie czuję się jakoś inaczej - gorzej, w porównaniu do dnia wczorajszego, kiedy to jeszcze miałam 24 lata; wiem też, że jeszcze tyle rzeczy zostało mi do przeżycia i do zdobycia, ale gdzieś tam, w głębi, czuję, że teraz to już tylko z górki... na pazurki do starości, chorób i narzekań. Szkoda tylko, że poza obroną pracy magisterskiej i wyprowadzką z domu, stoję cały czas w tym samym miejscu, w którym stałam 17 czerwca zeszłego roku. Grigorij mówi, że przesadzam...
No dobra, koniec z tymi smutasami, czas na chwalipięctwo ;-)) W tym roku Grigorij się wykazał, no i wykosztował, ale w porównaniu do roku ubiegłego, miał czas aby mnie poznać i pojąć, co luuuubię najbardziej. I tak oto, Grigorij podarował mi 3 książki. Jedną się już pochwaliłam (post niżej), a dwoma pozostałymi, które dostałam dziś, spieszę się pochwalić...
I tak, jak widać 1 książka to Krzyżówka Anity Haliny Janowskiej, o której od dłuższego już czasu szeptałam na ucho G., a 2 to oczywiście Kapuściński Non-Fiction, którą zarzekałam się zakupić już dawno, ale kiedy tylko pojawiałam się w saloniku prasowym, zawsze wybierałam inną książkę. I serio, nie wiem dlaczego, tym bardziej, że Kapuścińskiego lubię, ba, nawet pracę mgr o jego twórczości pisałam. Ale, jak to się mówi - co ma wisieć nie utonie, to i w końcu Kapuściński do mnie trafił ;-))