Pages - Menu

środa, 20 lipca 2011

Węgierska klatka

Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 195

Ta niewielka objętościowo powieść jest zabawna i gorzka jednocześnie. Nie brak tutaj ironii i nostalgii. Kosztolanyi z niezwykłą lekkością opisuje relacje rodzinne, które na zewnątrz wydają się być wzorowymi, jednak w rzeczywistości są toksyczne i pełne bólu.

Tytułowa Ptaszyna to 35-letnia stara panna - nieciekawa, pozbawiona wdzięku, niezwykle brzydka i niezbyt mądra. Od urodzenia mieszka wraz z rodzicami - Akacjuszem i Antoniną - w prowincjonalnym miasteczku Sarszeg na Węgrzech. Ulubionym zajęciem Ptaszyny są robótki ręczne, którym poświęca cały swój czas. Jej starzejący się rodzice wciąż wierzą w zamążpójście córki.

Cała rodzina wiedzie na co dzień bardzo monotonne i pozbawione rozrywek życie. Nigdzie nie wychodzą i z nikim się nie spotykają. Nawet potrawy, które gotują pozbawione są jakichkolwiek przypraw. Starsi państwo robią wszystko, aby zadowolić swoją córkę. Bardzo ją kochają i zdają się nie zauważać jej brzydoty. Sama Ptaszyna także bardzo kocha swoich rodziców, dlatego też, kiedy przychodzi jej wyjechać na tydzień do wujostwa na wieś - niepokoi się, co jej rodzice poczną, jak sobie poradzą i jak bez niej wytrzymają.


Początkowo państwo Vajkayowie bardzo przeżywają rozstanie ze swoją Ptaszyną. Wydają się być zrozpaczeni, nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Z czasem jednak, kiedy zaczynają wychodzić do ludzi - odzyskują wolność i dawne namiętności. Nagle okazuje się, że tak naprawdę to nie oni uwięzili swoją córkę w klatce, ale ona uwięziła ich, pozbawiając wszystkiego, co było kiedyś dla nich ważne. 


Chwilę przed wyjściem po córkę na dworzec, Vajkayowie nerwowo sprzątają dom. Usuwają wszystko, co mogłoby ich wydać. Niby cieszą się, że Ptaszyna wraca - niby, bo... doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wraz z nią powrócą dawne zwyczaje i rutyna. Nic więc dziwnego, że kiedy pociąg Ptaszyny się spóźnia, pierwszą ich myślą jest... katastrofa kolejowa. Nie sposób jednak ocenić, czy myśli tej towarzyszy strach czy nadzieja. 


***

Książkę czyta się szybko i przyjemnie, pomimo smutku bijącego z każdej strony. To ważna i dobra książka, którą warto przeczytać, aby uzmysłowić sobie, że szczęśliwi - tak naprawdę i na całego, możemy być tylko wtedy, kiedy robimy to, co lubimy.

14 komentarzy:

  1. I znowu mnie zachęciłaś. Dopisałam do listy:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzisiaj kupiłam tą książkę:) Miałam na nią ochotę już od dłuższego czasu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że dobra lektura na zimowy wieczór :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://pisanyinaczej.blogspot.com - oj, nie tylko na zimowy wieczór ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, informuję, że po raz kolejny zostałaś nominowana do nagrody One lovely blog award:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj faktycznie bardzo smutna historia. I tytuł wymowny. Z pewnością do niej sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się interesująca lektura, dzięki za info!

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż za ciekawe imię, Akacjusz :) Książka wydała mi się interesująca dość dawno temu, a to wszystko za sprawą bardzo intrygującej okładki :) Teraz jednak wiem, że to nie tylko okładka, dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, ale mnie zaciekawiłaś :D Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam już gdzieś o tej pozycji i muszę przyznać, że ty tylko zaostrzyłas mi apetyt ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa recenzja - dzięki! Na pewno sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. czuję się zachęcona, zaciekawiona tym jak to się dalej potoczy.Podoba mi się twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka wydaje się być bardzo oryginalna, bo poruszony temat jest nietypowy.
    I oczywiście ta okładka... hmmm... może się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoja recenzja rozwiała moje ostatnie wątpliwości. Kupię! :)

    OdpowiedzUsuń