Pages - Menu

środa, 10 maja 2017

Nie oceniaj książki po okładce

Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 512

Patrząc na okładkę tej książki zastanawiam się, jak ona ma się do treści? Jest ładna i przyciąga wzrok - to prawda, ale to nie zmienia faktu, że nie potrafię znaleźć powiązania. Wiem, że to może nie jest aż tak istotne i niepotrzebnie się czepiam, wszak nie wpływa to na treść książki, ale... mimo wszystko jest to dla mnie dość znaczący minus. Podobnie zresztą, jak opis na tylnej okładce. Odnoszę wrażenie, że krzywdzi książkę. Nie jest zbyt zachęcający i podobnie, jak okładka, nie oddaje rzeczywistego klimatu całej historii. Gdybym kierowała się wyłącznie tymże opisem, z pewnością ominęłabym książkę szerokim łukiem. A to naprawdę jest dobra powieść. Wciągająca i wzruszająca. Ukazująca pisarstwo Jojo Moyes z zupełnie innej perspektywy.

W Dziewczynie, którą kochałeś śledzimy losy dwóch kobiet, żyjących w innym miejscu i czasie - Sophie i Liv. Sophie jest Francuzką i wraz z siostrą prowadzi mały hotelik na północy Francji, w miasteczku St Péronne. Zewsząd otacza je strach i głód, bo właśnie trwa I wojna światowa, a kraj okupowany jest przez Niemców. Początkowo  miejscowa ludność stara się wzajemnie wspierać w tych ciężkich czasach, lecz kiedy nowy komendant stacjonującego w miasteczku wojska, każe siostrom przygotowywać posiłki dla oficerów, zaczynają one odczuwać społeczne odtrącenie. I nie ważne, że tak naprawdę nie miały wyboru, bo przecież z wrogiem się nie dyskutuje - dla sąsiadów staje się jasne, że kolaborują z Niemcami. Na domiar złego, Sophie wpada w oko komendantowi, którego zachwyca również przedstawiający ją obraz, namalowany przez jej ukochanego męża.

Liv - żyjąca w czasach nam współczesnych - jest młodą wdową, która pomimo upływu czasu, nie potrafi pogodzić się ze swoją stratą. Wciąż żyje przeszłością i nie do końca wie, co ma zrobić ze swoim życiem. Jej mąż był zdolnym architektem, zbudował dla nich dom, na który teraz jej nie stać. Właściwie to na wiele rzeczy jej już nie stać. Pewnego dnia wszystko się jednak zmienia. Jej życie ponownie nabiera barw. Liv poznaje Paula... Lecz szczęście nie trwa zbyt długo. Poróżnia ich obraz, który zdobi sypialnię Liv. Ten sam, który sto lat wcześniej wisiał na ścianie hotelu Sophie, a który teraz próbują odzyskać jej dalecy spadkobiercy. Jednak Liv nie zamierza oddać go bez walki, zbyt wiele on dla niej znaczy.

Dziewczyna, którą kochałeś to dobrze napisana, wielopłaszczyznowa opowieść o życiu i miłości, o tęsknocie i nadziei. To opowieść o walce i wierze, odwadze i o poświęceniu. Wszystko tutaj ma swój czas i swoje miejsce. Jojo Moyes wykreowała ciekawych bohaterów. Ich emocje i sposób działania zdają się być doskonale przez autorkę przemyślane. Osobiście bardziej cenię sobie Sophie i jej historię. Do Liv przekonywałam się dłużej. Początkowo nie mogłam zrozumieć jej dziwnego przywiązania do obrazu. Denerwował mnie też jej upór. Jednak kiedy poznałam bliżej jej motywację, zaczęłam inaczej na wszystko spoglądać. Właściwie to zaczęłam jej nawet kibicować. 

Powieść czyta się lekko i przyjemnie, a język jest prosty i zrozumiały. Akcja trzyma w napięciu, ale nie oznacza to, że pędzi ona szalenie do przodu. Dzieje się wręcz odwrotnie. Powoli, krok po kroku, podążamy z miejsca na miejsce i odkrywamy kolejne fakty. I nie szkodzi, że historia Liv i Paula trąca typowym romansidłem, bo i tak nie sposób się oderwać od tej książki. 

-------------------------------------------
Jojo Moyes podbija serca czytelników na całym świecie. Moje jeszcze nie w całości należy do niej, ale tylko dlatego, że literatura kobieca nie jest moją mocną stroną i po prostu potrzebuję więcej czasu. Jak do tej pory, poza Dziewczyną, którą kochałeś przeczytałam wyłącznie Zanim się pojawiłeś, także doświadczenie z jej twórczością mam raczej niewielkie, ale - i to chciałabym mocno podkreślić - ogromnie doceniam fakt, że jej powieści nie są jednotorowe. Że potrafi stworzyć zupełnie różne książki, nie zatracając w tym siebie, swojego stylu, lekkiego pióra i poczucia humoru.

3 komentarze:

  1. Rzadko kiedy patrzę na okładki, chyba jest jeszcze we mnie syndrom brązowego papieru na książkach z szkolnej biblioteki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Ja zwracam ogromną uwagę na okładkę. Muszę bardzo się hamować, aby nie kupować książek tylko dlatego, że mają piękne okładki. Oczywiście nie zawsze mi się to udaje :)

      Usuń
  2. Pierwsze spotkanie z autorką jeszcze przede mną. Na półce czeka już jeden tytuł. Na tę powieść też kiedyś się skuszę, o ile życia mi starczy. :)

    OdpowiedzUsuń