Pages - Menu

wtorek, 5 kwietnia 2011

Miłość wyrażana milczeniem

Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 189


Sięgając po Nagi sad Myśliwskiego nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tym bardziej, że wcześniej nie miałam przyjemności zapoznania się z twórczością tego Pana. Oczywiście, jakieś luźne myśli i pewne skojarzenia gdzieś tam, w mojej głowie, się pojawiały, ale jak się okazało, nawet w połowie nie oddały one tego, co przyniosła rzeczywistość. 

Nagi sad to niezwykle przejmująca historia miłości ojca do syna i syna do ojca. Co istotne... nie jest to taka zwyczajna miłość, pełna słów i czułych wyznań. Ta miłość wyrażana jest bowiem w milczeniu, małych gestach i ciągłym poszukiwaniu siebie. 

Główny bohater - mężczyzna w podeszłym wieku, wraca w swych myślach do minionych czasów swego dzieciństwa i młodości. Czasów odległych, ale dobrze zapamiętanych. I wreszcie - czasów przesiąkniętych obecnością kochającego - szczerze i ponad wszystko, choć w milczeniu... ojca. 

Opowiadana historia, mimo iż pozbawiona jest chronologii i jakiegokolwiek porządku - w sposób piękny i wyrazisty, kreśli przed nami obraz syna i ojca - dwóch najbliższych sobie osób. I choć nie mówią oni wprost o swoich uczuciach, nie sposób ich nie zauważyć, tym bardziej, że wylewają się one z każdej strony tej książki, z każdego zachowania jej bohaterów i każdej ich decyzji. Bo czyż nie jest oznaką miłości siedzenie na kamieniu w największej ulewie i czekanie na syna, z peleryną schowaną pod kurtką, aby ten nie zmókł, kiedy będzie wracał do domu? Albo czyż... przychodzenie pod szkołę, aby choć przez chwilę być bliżej syna, nie jest dowodem miłości? Jest... oczywiście, że tak. 

I choć, naszemu małemu wówczas bohaterowi, to ojcowskie uczucie, wydaje się nieraz niezrozumiałe i śmieszne, z czasem, a właściwie... z wiekiem, przychodzi zrozumienie, i to nie tylko ojca, ale jego sposobu na miłość. 

Nagi sad to... dobra i wzruszająca powieść, pełna znaczeń i ukrytych metafor. Mało tego, to powieść, która pozwala nam dostrzec i docenić miłość naszych własnych ojców, którzy też nie zawsze potrafią powiedzieć wprost, jak bardzo nas kochają.

8 komentarzy:

  1. Zdecydowanie muszę ją przeczytać. Świetna recenzja:). pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę tę właśnie niedawno otrzymałam i jak znajdę czas, to koniecznie muszę przeczytać, bo czytam, że warto..

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na uwadze tę książkę już od kilku miesięcy odkąd widziałam jej zapowiedź... bronię się przed nią, bo będzie to dla mnie trudna lektura z pewnych względów, ale po Twojej recenzji znów mam na nią wielką ochotę.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejna pozycja godna uwagi. :) tylko czasu brakuje :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, Myśliwski to klasa sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna książka. Niesamowicie mi się czytało. Nie jest lekuchna, ale zmusza do myślenia...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiek - masz rację, lekuchna nie jest. Ja zresztą nie spieszyłam się z jej przeczytaniem - wolno delektowałam się myślami, które gdzieś tam, w mojej głowie, powstawały.

    OdpowiedzUsuń