Pages - Menu

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Trudne dzieciństwo...

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 492


Dla wielu z nas dzieciństwo to okres beztroski i zabawy. Okres, w którym próżno szukać problemów, zmartwień czy... walki o przetrwanie. Niestety, nie wszystkim dane było cieszyć się z faktu bycia dzieckiem – bezbronnym i nieświadomym jutra, zwłaszcza jeśli rzeczywistość zmusza do dorosłości, i to bez pytania.


Przed taką właśnie koniecznością – przyspieszonego dojrzewania – postawiony został jedenastoletni Alfred Zajdorf – bohater książki Nie święci... Oto bowiem, w lutym 1940 roku, na dworcu w Warszawie, hitlerowcy w brutalny sposób dokonują egzekucji na jego ojcu i to... na jego oczach. 

Ten dzień wykruszył mnie z dzieciństwa, napiętnował... Tatusiu [...] Byłem świadkiem Twojej śmierci [...] Chciałem jeszcze tylko spojrzeć na Twoją kochaną twarz. Leżałeś odwrócony do ziemi. Całując ją, żegnałeś się ze mną na zawsze. (s.9)
Mały Alfred, trzymany do tej pory z dala od tego wszystkiego, co wówczas działo się w kraju, nie potrafił zrozumieć, dlaczego zabito jego ojca? Dlaczego wokół tyle zła i strachu? I w końcu... dlaczego bycie Żydem odbiera prawo do życia?
 Dzisiaj wydarto mi serce. Czuję w sobie ogień... Żydzi i dzieci żydowskie. Dzieci na żydowskiej ulicy. Dzisiaj wydarto mi sumienie. Na moją twarz założono kaganiec. Ojcze! Niebo ciemne, znikły gwiazdy. W alejach cmentarza latają nietoperze. Pusto i głucho na ulicach. Śmierć wszędzie zbiera obfite żniwo. Nic tu z dobroci ludzkiej. Nic z ludzkiego serca. Oprawcy chcą kwi... Ojcze! (s.10)
Alfred nie znał Warszawy. Urodził i wychował się w Łodzi, gdzie została jego mama i cała rodzina. Tutaj nie miał nikogo. Nie wiedział, gdzie się udać i co z sobą począć. Zresztą, któż z nas by to wiedział? Na szczęście, znaleźli się wokół dobrzy ludzie, a właściwie to jeden człowiek – mężczyzna, który nie tylko wyprowadził go z dworca, ale i zaprowadził do ciepłego i bezpiecznego miejsca – pierwszej kryjówki.

Domem, do którego trafił opiekowała się Weronika – niezamężna młoda kobieta, która pod swój dach przyjęła już czterech innych, żydowskich chłopców, którzy tak jak Alfred – zostali sami. Jeden z nich - Jasiu, zwany Bąkiem stał się jego najlepszym przyjacielem, a także - wprowadził go, do powiązanego z okupantami, półświatka szmuglerów, kolaborantów i szabrowników. Tutaj też, po raz pierwszy, Alfred idzie do pracy. Początkowo jest to uliczna sprzedaż gazet, do których z czasem dochodzi wykradanie szwabskich portfeli. Później trafia do burdelu, gdzie zostaje chłopcem od wszystkiego. I kiedy wydaje mu się, że wsiąkł już w swoje nowe życie i okupacyjną rzeczywistość... zostaje wywieziony na Lubelszczyznę.


W dwóch kolejnych domach, do których trafił, zawsze znalazł się ktoś, kto był do niego wrogo nastawiony. I nie ważne, że był bezbronnym dzieckiem lub, że całymi dniami ciężko pracował - oporządzał trzodę chlewną, pasł krowy i pomagał w kuchni. Liczyło się tylko to, że był Żydziakiem. Kiedy więc robiło się zbyt niebezpiecznie, odsyłano go dalej... do innego domu, do innej rodziny. Aż w końcu trafił do rodziny Osińskich, u których doczekał się końca wojny. Pomimo ciężkiej pracy w majątku – początkowo jako stajenny później jako czeladnik, czuł się tutaj naprawdę bardzo dobrze. Rodzina Osińskich traktowała go jak własnego syna, a wojna nie była tutaj tak straszna, jak w mieście, gdzie nie było dnia bez łapanki czy egzekucji. Niestety, miało to i swoje złe strony – społeczeństwo wiejskie nie miało świadomości, jak naprawdę wygląda wojna, ani też - co hitlerowcy robią z Żydami czy Cyganami


***
Książka skupia się głównie wokół Żydów i tego, jaki los im zgotowano w czasie II wojny światowej. Toteż, na próżno szukać tutaj Polaków gnębionych i zabijanych przez Niemców. Można natomiast doczytać się opisów ludzi, którzy bez większych skrupułów żerowali na nieszczęściu Żydów ukrywających się w Warszawie. Oczywiście, nie brak i tych, którzy z narażeniem życia, ofiarowali pomoc i schronienie Żydom.


Książka warta przeczytania, choć niełatwa - z wielkim niedowierzaniem, czy przerażeniem przychodzi nam odczytywanie wspomnień małego Alfreda. Po raz kolejny okazuje się, że to wcale nie święci ratowali życie innym, a my... mamy cholerne szczęście żyjąc dziś i teraz, a nie wtedy... w czasach okupacji.

4 komentarze:

  1. Jako że uwielbiam się katować ciężką, trudną tematyką Holocaustu w rozmaitych jej przejawach, z chęcią sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka z pewnością wartościowa, bo porusza bardzo trudny, życiowy temat. Boję się takich lektur, ale na pewno warto ją przeczytać. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki o takiej tematyce bardzo mnie ciekawią, ale potrafię je czytać spokojnie w zasadzie tylko wtedy, gdy się relatywnie dobrze kończą, tzn. główny bohater nie ginie. Z recenzji wynika, że książka spełnia ten warunek, więc się za nią rozejrzę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo chcialabym moc ja przeczytac...

    pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń