Pages - Menu

niedziela, 6 listopada 2011

Krakowski dzień

Byłam, widziałam, a teraz... umieram. Boli mnie głowa, kark i nogi - właściwie to boli mnie wszystko. Ale nie ma się czemu dziwić... 40 godzin na nogach, z czego 16 w pociągu - niewygodnym i zimnym - robi swoje. 

W Krakowie byłam po raz pierwszy, ale zapewne będę chciała jeszcze nieraz tam wrócić, bo to naprawdę piękne miasto! Udało mi się zwiedzić wszystko to, co chciałam zobaczyć - rynek, Bazylikę Mariacką, Wawel z grobami królewskimi i kryptami wieszczów narodowych oraz dzwonem Zygmunta. Zaszłam nawet pod okno papieskie.


No a potem, wiadomo - na targi książki.

Jeśli mam być szczera to... targi nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. To prawda, miło spotkać tylu wspaniałych pisarzy i ludzi sztuki. Jednak... ten ścisk i duchota, którymi wypełnione były targowe pomieszczenia - przeszkadzały ogromnie. 


Najbardziej cieszę się ze spotkania prof. Bartoszewskiego


i p. Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk




p.s. Grigorij - dzięki za wszystko! :*

17 komentarzy:

  1. I targi i Kraków zachwycają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę, bardzo:) Ale to musiało być przeżycie, chyba bym tam wykorkowała z ekstytacji

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę przeżyć! Może innym razem mi się uda... trochę mi wstyd, bo do Krakowa mam bliżej, niż Ty, ale nie wyszło...:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. To fajnie, że udało Ci się być w Krakowie Ja jestem w tym mieście dość regularnie (z Rzeszowa niedaleko:)) a i tak za każdym razem mam mnóstwo miejsc do zobaczenia, pełno osób do spotkania i zawsze za mało czasu:D Uwielbiam to miasto!
    Zazdroszczę bardzo, bardzo spotkania z Bartoszewskim! Dla mnie to osoba - wzór i zawsze chciałam się z nim spotkać lub przynajmniej na żywo usłyszeć jakiś jego wykład... Szczęściara!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też jestem z Rzeszowa, niby blisko a na Targach nie byłam ;/ zazdroszczę Ci tego wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam książki z autografami. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kraków to piękne miejsce, jest mnóstwo miejsc wartych zobaczenia, Rynek jest wyjątkowy, uliczki, sklepiki, kawiarnie, puby mają niesamowity klimat. Miałam okazjzję tam mieszkać przez kilka miesięcy, więc wiem coś o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak... Kraków to magiczne miejsce ;-) Chętnie bym się tam przeniosła... Mało to jednak realne, ale... mam nadzieję, że uda mi się tam jeszcze nieraz wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jako prawie, że krakowianka mam go na co dzień, więc nie nie robi na mnie wrażenia:) Choć to bardzo piękne miasto wydaje mi się, że Warszawa bardziej mnie porusza. Może lepiej jest wszędzie gdzie nas nie ma?:) Kocham Twój szablon, bo kojarzy mi się z książkami Simona Becketta:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Patka - może masz rację, że zawsze lepiej tam, gdzie nas nie ma ;-) A za wyznanie miłości mojemu szablonowi - dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja również wszystkim obecnym zazdroszczę. Ja niestety nie mogłam wziąć w tym wydarzeniu udziału, chociaż również mieszkam w Poznaniu - jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja niestety za daleko miałam do Krakowa, więc tylko pozostaje mi zazdrością popatrzeć na twoją cudną fotorelacje. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  13. nie zazdroszczę autografu pani Małgorzaty, bo również mam swój podpisany imienny egzemplarz, ale bardzo chciałabym ją kiedyś spotkać:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kraków to moje ukochane miasto a z targami świetna sprawa, już czekam na przyszłoroczne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo zazdroszczę możliwości bycia na targach, jakiekolwiek by one nie były ;) mnie się niestety nie udało nad czym ogromnie ubolewam :( pochwal się stosem nabytych kąsków! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na targach nie zakupiłam ani jednej książki, ale już niebawem jakiś stosik pojawi się na blogu ;-) Za autografami też raczej nie biegałam, poza tymi, które pokazałam w poście...

    OdpowiedzUsuń
  17. Żałuję, że nie mogło mnie tam być, a jednocześnie bardzo się cieszę, że na blogach tyle relacji!;) Miło się ogląda czyjeś wspomnienia;)

    OdpowiedzUsuń