Pages - Menu

niedziela, 19 grudnia 2010

"Każdy dom potrzebuje balkonu" Rina Frank - piękna!

Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 238


Każdy dom potrzebuje balkonu
 to książka, która dostała się w moje ręce zupełnie przypadkowo. Jechałam na weekend do domu i... nie miałam co czytać. Wracając z pracy pomyślałam, że wstąpię na PKP i kupię sobie coś na stoisku taniej książki. Grigorij kazał mi się pośpieszyć także wpadłam na dworzec, rzuciłam okiem na stoisko i BACH! Każdy dom potrzebuje balkonu zachwyciła mnie swoją okładką. Piękną okładką!

Każdy dom potrzebuje balkonu to opowieść rodzinna. Opowieść ciepła i wzruszająca, a miejscami - niezwykle denerwująca. Raz ją uwielbiałam, a raz... chciałam ją rzucić w kąt, zdenerwowana dorosłym egoizmem Riny. Ale koniec końcem, właśnie za to, książkę tą pokochałam. Stała się ona dla mnie tym, czym jest związek z moim facetem. W jednej minucie kocham go przeogromnie, a w następnej - mam go dość. Ostatecznie jednak, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Bez książki również. 

Każdy rozdział książki podzielony jest na 2 części. Pierwsza część opowiada o losach małej Riny i jej rumuńskiej rodziny, która po II wojnie światowej przybyła do nowopowstałego państwa Izrael. Mieszkając wraz z Riną w małym pokoju z balkonem w mieszkaniu jej ciotki, poznajemy jej dzieciństwo, które pomimo ciepła i miłości, do łatwych nie należało - ciągły brak pieniędzy, nieustanne kłótnie rodziców oraz... idealna i mądra siostra, która widziała samego Pana Boga. Druga cześć jest z kolei historią dorosłej już Riny - kobiety, żony i matki. I choć wydawać by się mogło, że w końcu znalazła swoje miejsce, okazuje się, że jeszcze wiele ciężkich chwil przed nią.


Każdy dom potrzebuje balkonu zachwyciła mnie totalnie! I choć wielu zarzuca książce oklepaną i banalną historię, zwłaszcza dorosłej Riny - mnie to nie przeszkadza! Książka podoba mi taka, jaka jest. I zdanie nie zmienię.

10 komentarzy:

  1. Fajnie, fajnie że piękna, bo mam ją na półce już od dłuższego czasu i mało brakowało a nieprzeczytana wróciłaby do biblioteki, a tak spojrzę na nią chyba łaskawszym okiem:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mooly - cieszę się, bo naprawdę warto ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, że w swoim czasie była ta książka szeroko komentowana na blogach. Ja niestety jej nie czytałam, lecz cieszę się, że przypomniałaś ten tytuł, bo może teraz jest szansa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam te książkę i jakoś nie mogłam się jeszcze za nią zabrać..okładka jest naprawdę piękna. Po Nowym roku chyba się wezmę za tę lekurę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaraz poszperam w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupię dla mamy, bo to nie mój typ. :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj będąc w bibliotece zastanawiałam się czy nie wziąć jeszcze jej, ale 5 książek to trochę dużo więc zrezygnowałam ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam już kiedyś jej dobrą recenzję i wyleciał mi tytuł z głowy. Dziękuję za przypomnienie - tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam na półce. Przyznam się, że kupiłam ją w bardzo podobnych okolicznościach i również okładka odegrała tutaj ważną rolę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. the_book, Futbolowa - cieszę się, że Wam o książce przypomniałam ;-)

    Lotta, kolmanka - czytajcie, czytajcie ;-)

    Meme - następnym razem koniecznie wypożycz ;-)

    Floss - dobry wybór

    beatrix73 - znalazłaś? ;-)

    OdpowiedzUsuń