Pages - Menu

poniedziałek, 2 maja 2011

Zabawa w detektywa

Wydawnictwo: Muza SA
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 165

Marina Mayoral to pseudonim literackie hiszpańskiej pisarki Etelviny de Silva, która na swoim koncie ma już kilka powieści (wydanych przez wyd. Muza), których... nie miałam okazji przeczytać, niestety. Kto zabił Inmaculadę de Silva? jest więc moim pierwszym spotkaniem z autorką. Sądzę jednak, że nie ostatnim...

Kto zabił Inmaculadę de Silva? opiera się na zapiskach, które sporządziła sama Etelvina, kiedy miała siedemnaście lat i... kiedy zadecydowała, że zostanie pisarką. Oczywiście, początkowo nie bardzo wiedziała, jak ma się do tego zabrać, dlatego też zapiski te wydają się dosyć chaotyczne. Głównym jednak problemem Etel okazał się brak tematu, który mogłaby opisać. Wierząc, że to nie my je wybieramy, a one nas - nie szukała na siłę. Kiedy jednak usłyszała słowa, dotyczące tajemniczej śmierci jej krewnej Inmaculady de Silva oraz Antona de Canote, które wypowiedział Juancho - kolega z jej klasy, a których nie potrafiła zrozumieć - wiedziała, że oto odnalazło ją jej przeznaczenie, a ściślej rzecz ujmując - temat.

Zapiski te zawierają nie tylko przemyślenia dotyczące zebranych faktów oraz rozmowy przeprowadzone z osobami, które były świadkami tamtych wydarzeń, ale także - przybliżyły nam historię rodziny Etel oraz jej znajomość z Juancho - znajomość, którą sami nie do końca potrafili określić. Podobnie zresztą, jak nie do końca określone zostało rozwiązanie zagadki. Zdziwi się bowiem ten, kto sądzi, że otrzyma gotową odpowiedź na tytułowe pytanie. Wersji tamtejszych wydarzeń - Marina Mayoral - podaje kilka, a tylko od czytelnika zależy, w którą uwierzy.


Kto zabił Inmaculadę de Silva? to jednak nie tylko poszukiwanie odpowiedzi na pytanie - kto zabił? To także opowieść o polityce, do której jak wyczytałam, autorka lubi się odnosić. Nic więc dziwnego, że i tutaj odnajdujemy nawiązania do skomplikowanej sytuacji politycznej ówczesnej Hiszpanii - wyniszczonej wojną domową oraz dyktaturą generała Franco. 


***
Brak jednolitego zakończenia, początkowo nieco mnie zdziwił. Szybko jednak dostrzegłam w tym pewne zadowolenie - nie często bowiem autor pozwala nam postawić kropkę tam, gdzie i jak chcemy. Ogromnym plusem jest także lekka i przyjemna narracja, od której nie sposób się oderwać. Polecam!

9 komentarzy:

  1. Bardzo nieładnie tak kusić ludzi:D. Wstydź się, wstydź:)). A książkę chętnie przeczytam:)) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biję się w pierś ;-) a książkę przeczytaj, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna pozytywna opinia o tej książce... Trudno się nie skusić. :) Przeczytam z chęcią, zwłaszcza, że okładka mi się podoba (a lubię okładki działające na korzyść książki). ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już czekam na paczkę z tą książką i mam nadzieję ,że mi również się ona spodoba :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawarłaś w swej recenzji właściwie wszystko, co i ja mogłabym o tej książce powiedzieć. Bardzo się cieszę, że kolejne osoby czytują Marinę - ja od dawna tkwię pod jej czarem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka jakoś do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A szkoda, bo naprawdę warto ją przeczytać. Poza tym, z tego co zauważyłam, to same pozytywne recenzje zbiera, także... daj jej szansę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno po nią sięgnę, miałam ją na oku już u Klaudyny, także będę pamiętać i o książce, i o jej autorce oraz pozostałych tytułach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie zabieram się za czytanie tej książki :)

    OdpowiedzUsuń