Do zabawy - pierwsze zdanie z 69 strony, zaprosiłam się sama. A co! Dawno na blogu nic nie pisałam, także pomyślałam, że jest to całkiem dobry sposób na przypomnienie Wam o sobie. Słowem wytłumaczenia dodam tylko, że czytać, czytam, a właściwie to... "męczę" Don Kichota. I pewnie jeszcze trochę to potrwa, bo książka ma aż 728 stron, a ja dopiero na 540 jestem. No ale cóż - jakoś z Don Kichotem zaprzyjaźnić się nie potrafię.
A zatem, moje pierwsze zdanie ze strony 69 pochodzi (a jakże) z książki Miguela de Cervantesa Don Kichote:
Sanczo podziękował mu gorąco, raz jeszcze pocałował w rękę i kraj jego pancerza, pomógł mu wsiąść na Rosynanta, sam wskoczył na swego osła i pojechał w ślad za swym panem, który wyciągniętym kłusem, nie pożegnawszy się, ani słowa już nie mówiąc z damami z kolasy, wjechał w las pobliski.
i dobrze, że się sama zaprosiłaś :D a "Don Kichota" kiedyś bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńJa też się zaraz sama zaproszę! Strasznie podoba mi się ten łańcuszek. Dzięki za odwagę!
OdpowiedzUsuńEdith - bardzo proszę, ale nie polecam
OdpowiedzUsuńMaleństwo - do dzieła! ;-)
Nie polecasz? Dlaczego? :)
OdpowiedzUsuńNapiszę w recenzji ;-) a teraz powiem tylko tyle, że jest zwyczajnie nudna, przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńByć może i ja pewnego dnia zajrzę do tej książki... Chyba, że poczekam do tego czasu na przeczytanie Twojej recenzji i coś się wtedy zmieni.
OdpowiedzUsuńmnie do tej książki nigdy nie ciągnęło. może intuicja mi podpowiadała, że jest nużąca ;)
OdpowiedzUsuńLena173 -mam nadzieję, że już niedługo recenzję Don Kichota umieszczę ;-)
OdpowiedzUsuńDominika Anna - kobieca intuicja dobra "rzecz"