Pages - Menu

poniedziałek, 7 marca 2011

Święty, nie święty...

Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 180


Odpowiedź na pytanie - kim jest święty? - wydaje się być niezwykle prosta. Świętym jest bowiem człowiek pełen miłości, pokory i wiary. Człowiek, dla którego ważniejsze od dobra własnego jest dobro innych. I w końcu... święty to człowiek, którego nie można ani zastraszyć, ani złamać. Okazuje się jednak, że świętym można być nie tylko w religijnym tego słowa znaczeniu.

I to właśnie takich świętych przedstawia nam Eduardo Mendoza  w swojej najnowszej książce Trzy żywoty świętych. Jego bohaterowie nie są "kimś", wręcz przeciwnie - są zwykłymi ludźmi - niezauważalnymi i niewyróżniającymi się niczym szczególnym. To, co ich charakteryzuje to swego rodzaju wykluczenie ze społeczeństwa albo... nieprzystosowanie do życia  w nim. 

Trzy żywoty świętych to 3 opowiadania, które pochodzą z 3 różnych okresów twórczości Mendozy. Opowiadanie pierwsze Wieloryb (moje ulubione)  pochodzi z pierwszego etapu jego kariery i opowiada o staczającym się w społecznej hierarchii biskupie Fulgencio Putucasie, który w wyniku wybuchu rewolucji we własnym kraju, pozbawiony został zdobytych tytułów i godności. 


Opowiadanie drugie Finał Dubslava ( przykład etapu przejściowego) przedstawia historię 30-letniego nieroba - mężczyzny, który nie zaznał ani szczęścia, ani cierpienia. Pieniądze matki zapewniają mu nie tylko godną egzystencję, ale także - dają mu możliwość beztroskiego życia. Jednak pewnego dnia, przychodzi mu zmierzyć się z wygłoszeniem przemówienia i odebraniem nagrody w imieniu swojej matki, co robi w sposób... dość absurdalny. 


Ostatnim opowiadaniem (pochodzącym z etapu "najświeższego", by nie rzec - końcowego) jest Pomyłka, w którym poznajemy młodego więźnia - kryminalistę, który pod wpływem literatury i swojej więziennej nauczycielki, przeistacza się w sławnego pisarza kryminałów. 

Każde z tych opowiadań dzieje się w innym miejscu i czasie, i na pozór nic je z sobą nie łączy. Na pozór, bo gdy bliżej się im przyjrzeć można dostrzec, iż łączy je całkiem sporo - niedopowiedzenie i tajemnica, a także - typowy dla Mendozy - czarny humor przepełniony zjadliwą ironią. Oczywiście, nie chodzi tutaj tylko o rozbawienie czytelnika, ale o zmuszenie go do głębszej refleksji nad losem człowieka i świata.

3 komentarze:

  1. Skoro polecasz, to nie zamierzam protestować i oczywiście zapisuję:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od jakiegoś czasu omijam Mendozę - przeczytałam kilka jego książek i chwilowo mi wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mendozę ubóstwiam, ale podobnie jak Kala, chwilowo mam nastrój na inne lektury.

    OdpowiedzUsuń