Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 312
Nie jestem żoną - to prawda, ale nie oznacza to, że kompletnie nie znam się na małżeństwach i życiu z tą jedną, jedyną osobą. Od dłuższego już czasu mieszkam ze swoim chłopakiem i wiem, jak wiele pracy i wysiłku pochłania budowanie wspólnego świata. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby się nie pogubić i nie zatracić tego, co istotne... miłości.
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 312
Nie jestem żoną - to prawda, ale nie oznacza to, że kompletnie nie znam się na małżeństwach i życiu z tą jedną, jedyną osobą. Od dłuższego już czasu mieszkam ze swoim chłopakiem i wiem, jak wiele pracy i wysiłku pochłania budowanie wspólnego świata. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby się nie pogubić i nie zatracić tego, co istotne... miłości.
Małżeństwo Sadie i Toma zrodziło się z wielkiej namiętności, która z czasem ustąpiła miejsca codzienności, zmęczeniu i... niespełnionym ambicjom. Wszystko to sprawia, że zamiast żyć wspólnie - żyją obok siebie, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co tak naprawdę wokół nich się dzieje i... czego ta druga strona chce. W efekcie, on poświęca wszystko - czas i rodzinę, swoim staraniom o awans, którym chce jej udowodnić, że jest dobrym mężem. Ona tymczasem, postanawia zostać idealną żoną, co oczywiście... proste nie będzie, zwłaszcza, kiedy jest się Sadie - kobietą, której niemalże zawsze przytrafia się coś niespodziewanego. Do tego wszystkiego pojawia się ta trzecia - Annette. Na szczęście Sadie poznaje tajemniczą staruszkę - Enid, która postanawia jej pomóc. I choć można się zastanawiać, czy potrzebnie - jedno jest pewne... będzie wesoło.
Bezradnik małżeński to cała paleta ciekawych i sympatycznych postaci, których nie sposób nie polubić. Znajdziemy tutaj m.in. - unikającą zobowiązań Chloe - przyjaciółkę Sadie, a także Ronę - matkę Toma, która co tu ukrywać, nie jest fanką jego żony.
Bezradnik małżeński to lekka i przyjemna lektura, która stara się nam przekazać to, o czym często zapominamy, zwłaszcza w dzisiejszym zabieganym świecie, a mianowicie, że w życiu liczy się coś więcej niż kariera. I jeszcze jedno - nie warto zmieniać się na siłę, lepiej pozwolić innym kochać nas takimi, jakimi jesteśmy.
Cały czas zastanawiam się, czy autorka chciała nam pokazać, że nie warto się zmienić (tak, jak wspomniałaś w ostatnim zdaniu), czy raczej usprawiedliwić wszystkie leniwe żonki, które po 'usidleniu' odpowiedniego kandydata całkowicie przestają dbać o siebie, jego i ich wspólne otoczenie. Z drugiej strony... W przypadki Sadie i Toma - 'widziały gały co brały', więc raczej skłaniam się ku opcji pierwszej. Bo co innego, kiedy kobieta zmienia się in minus i okazuje się fatalną gospodynią, a co innego kiedy taką ją właśnie pokochał wybranek... :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Sadie od samego początku nie była idealną żoną, ale właśnie taką Tom ją pokochał i taką chciał mieć...
OdpowiedzUsuńBo najgorzej to jest wtedy jak się chce siebie i innych uszczęśliwić na siłę, a nie po prostu żyć :).
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę dla rozrywki :).
Książkę ktoś zostawił a ,że akurat się nudziłam w pracy zaczęłam czytać i nie powiem bo od samego początku mnie w ciągła ;)nie mogę się doczekać aż skończę ją cała czytać;D
OdpowiedzUsuń