Wydawnictwo: Słowo/Obraz Terytoria
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 135
Sięgając po Sztukę pierdzenia liczyłam na przednią zabawę. No i... się przeliczyłam. Nic mi się bowiem w tej książce, a właściwie - eseju, nie podobało, a już tym bardziej - nie śmieszyło. A co za tym idzie, nie mam na jej temat zbyt dużo do powiedzenia.
Pierre Thomas Nicolas Hurtaut podzielił swój esej na 2 części. W pierwszej poznajemy ogólną definicję pierdu i odmiany pierdnięć, a także - dowiadujemy się, czym różni się pierdnięcie od beknięcia. W drugiej z kolei, czytamy o różnicy między pierdzeniem a puszczaniem bąków oraz o pozytywach, jakie wynikają z jednego i drugiego. Z tej części dowiadujemy się także, co osoby przesądne mogą zrobić, aby ukryć bądź zatuszować swoje pierdnięcie. Ciekawe? Teoretycznie tak, ale praktycznie - nudy, przez które ciężko było mi przebrnąć.
Kończąc swój krótki esej, Hurtaut przedstawił charakterystykę pierdnięć w zależności od pochodzenia, miejsca zamieszkania, płci i profesji pierdzącego. I... to byłoby na tyle.
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 135
Sięgając po Sztukę pierdzenia liczyłam na przednią zabawę. No i... się przeliczyłam. Nic mi się bowiem w tej książce, a właściwie - eseju, nie podobało, a już tym bardziej - nie śmieszyło. A co za tym idzie, nie mam na jej temat zbyt dużo do powiedzenia.
Pierre Thomas Nicolas Hurtaut podzielił swój esej na 2 części. W pierwszej poznajemy ogólną definicję pierdu i odmiany pierdnięć, a także - dowiadujemy się, czym różni się pierdnięcie od beknięcia. W drugiej z kolei, czytamy o różnicy między pierdzeniem a puszczaniem bąków oraz o pozytywach, jakie wynikają z jednego i drugiego. Z tej części dowiadujemy się także, co osoby przesądne mogą zrobić, aby ukryć bądź zatuszować swoje pierdnięcie. Ciekawe? Teoretycznie tak, ale praktycznie - nudy, przez które ciężko było mi przebrnąć.
Kończąc swój krótki esej, Hurtaut przedstawił charakterystykę pierdnięć w zależności od pochodzenia, miejsca zamieszkania, płci i profesji pierdzącego. I... to byłoby na tyle.
Ja już po tytule nie byłam przekonana ;) O książce nawet mówili w takim programie na TVN... nie pamiętam nazwy. Wiem, że leci jakoś popołudniami i jest głównie dla kobiet :) I też nie za bardzo im przypadła ta książka do gustu.
OdpowiedzUsuńRety. Po to nie sięgne
OdpowiedzUsuńA mnie, wręcz przeciwnie, tytuł zaintrygował... Miałam nawet obejrzeć książkę w empiku, teraz jednak wiem, że nie warto ;) Liczyłam na coś lekkiego i humorystycznego, najwidoczniej jednak to nie to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale przyznajcie, że okładka śliczna :)
OdpowiedzUsuńtaaak ;-) okładka coś w sobie w ma
OdpowiedzUsuńMnie też tytuł odrzucał i jak widzę słusznie ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tytuł wydawał się dość niezwykły i intrygujący, jednak Twoja recenzja pokazuje, że niewarto sięgać po tę pozycję
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam tytuł, pomyślałam : Oj, to chyba nie w moim guście ;/
OdpowiedzUsuńTytuł może faktycznie odrzucić, ale warto się przemóc. Trzeba pamiętać, że literatura skatologiczna była strasznie popularna w XVIIIw. stąd taki temat eseju:)
OdpowiedzUsuń